Historia

Znać jak zły szeląg

W poprzednim wydaniu Życia Powiatu Żyrardowskiego (nr 53) za sprawą srebrnych półtoraków przenieśliśmy się do XVII w. Ze względu na kilka ciekawszych odkryć pozostaniemy w nim na dłużej. W serii artykułów opisujących artefakty odkryte w Żyrardowie oraz w jego najbliższej okolicy postaram się udowodnić, że nawet niepozorne przedmioty są w stanie opowiedzieć nam ciekawą historię. Wszystkie opisywane odkrycia zostały dokonane w ramach funkcjonowania facebook’owej strony “Archeologia Żyrardowa i okolic”, w trakcie poszukiwań zabytków z wykorzystaniem detektorów metali.

Z pewnością część z czytelników po przeczytaniu samego tytułu wie czego dotyczy niniejszy artykuł. Tym razem opiszę zmorę archeologów, odkrywców historii oraz numizmatyków. Jest nią miedziany szeląg wybijany za panowania Jana Kazimierza Wazy, potocznie nazywany “boratynką”. To właśnie od niego wzięło się powiedzenie, które wykorzystałem jako tytuł. Boratynka to moneta wybita w olbrzymiej ilości, obecnie znajdowana hurtowo niemalże na każdych badaniach archeologicznych oraz poszukiwaniach zabytków. Mimo wszystko szelągi te, ze względu na mnogość odmian, błędów menniczych oraz niezliczonych gorszych, lub lepszych fałszerstw potrafią być interesujące i moim zdaniem są niedocenionymi zabytkami. Dzięki coraz liczniejszym publikacjom na ich temat, można ustalić rok emisji nawet w przypadku, gdy jest on nieczytelny na monecie.

Emisję boratynek rozpoczęto w 1659 r. Pomysłodawcą wprowadzenia monety był Tytus Liwiusz Boratini (to od jego nazwiska wzięło się potoczne określenie “boratynka”) – polski wynalazca włoskiego pochodzenia, dzierżawca mennic szelągowych. Przypisuje mu się wynalezienie mikromierza. Ponadto zbudował maszynę latającą – model ornitoptera o nazwie “Latający smok”. Była to pierwsza  aerodyna (statek powietrzny wykorzystujący siłę nośną) zbudowana w Polsce. Inicjały Tytusa Liwiusza Boratiniego znajdują się na szelągach koronnych wybijanych w Ujazdowie oraz w Krakowie w latach 1659-1665.

Celem emisji miedzianych szelągów było wyprowadzenie Rzeczypospolitej z kryzysu finansowego powstałego w trakcie potopu szwedzkiego. Szczególnie groźne w tej sytuacji było zadłużenie państwa wobec nieopłaconego wojska. Boratynki miały mieć przymusową wartość srebrnego szeląga. Niestety ostatecznie pogłębiły one zapaść gospodarczą Rzeczypospolitej (razem ze złotówkami Andrzeja Tymfa, z którymi także wiąże się pewne znane przysłowie), głównie za sprawą wybijania większej ilości niż pozwalała na to ordynacja mennicza. Od 1659 do 1667 r. wybito około 1 500 000 000 egzemplarzy (dla porównania, w latach 1990 – 2000 wybito 1 427 990 100 monet jednogroszowych) szelągów koronnych oraz litewskich. Posługiwanie się nimi niosło ze sobą wiele komplikacji. Przykładowo przy płatnościach dokonywanych wyłącznie za pomocą miedziaków żądano dopłat od 15 do nawet 70%. Ze względu, że była to drobna moneta, często pakowano ją w worki po 900 sztuk (wartość 10 zł; ówczesny 1 złoty = 30 groszy; oficjalnie 1 grosz = 3 szelągi, w zależności od okresu) oraz 9000 sztuk (100 zł). Ten drugi ważył niecałe 12 kg. Analogiczną wartość można było wyrazić kilkunastoma dukatami.

Wbrew pozorom siła nabywcza szeląga była całkiem duża. W przeliczeniu na współczesne pieniądze posiadał równowartość około 30-50 groszy, w zależności od okresu. Boratynki wycofano z obiegu dopiero w 1766 r., a więc aż 107 lat po rozpoczęciu emisji. Jest to jedna z najdłużej użytkowanych monet w Polsce (jedyną konkurencją są dużo starsze denary jagiellońskie).

W trakcie poszukiwań zabytków w rejonie Żyrardowa po raz pierwszy na szelągi Jana Kazimierza Wazy natrafiliśmy w 2020 r. w parku miejskim im. Karola Dittricha. Były to dwie monety: jedna z 1663 r. (szeląg litewski wybity w Oliwie; z Pogonią na rewersie), druga z 1664 r. (szeląg koronny wybity w Ujazdowie; z Orłem na rewersie). Ich lokalizacja prawdopodobnie powiązana jest z gospodarstwem młynarza (od XVI w. do końca XVIII lub początku XIX w. w rejonie obecnego parku funkcjonował młyn Szyszka). W obu przypadkach rok emisji jest nieczytelny, jednak dzięki częściowo zachowanej legendzie udało się go ustalić. Oba numizmaty noszą charakterystyczne dla boratynek błędy mennicze – przesunięty stempel rewersu oraz zanik rysunku stempla na awersie (uwidocznione szczególnie na egzemplarzu koronnym).

Drugi raz z szelągami spotkaliśmy się w trakcie prospekcji w lesie pod Żyrardowem w 2021 r. Było to 170 numizmatów, wszystkie pochodziły z częściowo wyszabrowanego skarbu monet. Niestety ze względu na bardzo złe warunki glebowe większość z nich jest zupełnie nieczytelna. Jedynie w przypadku 26 egzemplarzy można było ustalić w przybliżeniu lata emisji oraz mennicę.

Zarówno szelągi z parku jak i z lasu znalazły się na stanie Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie.

Odkryty w 2021 r. skarb opiszę dokładniej w kolejnym artykule.

 

Literatura:

Historia pieniądza na ziemiach polskich – Adam Dylewski; Warszawa 2011

Herby i znaki mennicze na szelągach polskich i z Polską związanych – Dariusz Marzęta; Lublin 2014

Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy z lat 1659-1667 – Cezary Wolski; Lublin 2016

Back to top button
Skip to content