Muzyka wspomnień

Wielka miłość – Elżbieta Marciniak i Jerzy Kuszakiewicz

Gdy myślę o nich, państwie Elżbiecie i Jerzym Kuszakiewiczach, to myślę tekstami najpiękniejszych piosenek o miłości: „Tak jak w piosence miłości rozchylił sie kwiat…”, „Wielka miłość, wielka siła…”… Śpiewają i grają całe życie wielkie przeboje – polskie i zagraniczne, piosenki znane i mniej znane, a także autorskie. Niezwykła para profesjonalnych muzyków, cudowne zgrane małżeństwo, uroczy Przyjaciele – to moja najserdeczniejsza propozycja dla Państwa. Bardzo chciałbym żeby jak największa ilość osób poznała ich historię, historię miłości, która wzrusza do łez. To ludzie ciekawi, szlachetni, rodzinni, ale jednocześnie wspaniali artyści przez największe A. Przekazali swoją miłość do muzyki córce oraz wnuczce, a ta przekazuje ją dalej. Na wielu koncertach usłyszeć można ją, jego, ich lub je… w różnych konfiguracjach i odsłonach, ale najczęściej właśnie razem. Rodzina Kuszakiewiczów od lat słynie z Koncertów Rodzinnych, które tak zapowiada Marta – córka Elżbiety i Jerzego: „Na scenie stoją trzy matki, dwie babcie, jedna prababcia, jeden ojciec, jeden dziadek i jeden pradziadek…”.

Foto: Elżbieta Marciniak, fotografia ze zbiorów prywatnych.

 

Elżbieta Marciniak

Kiedy na potrzeby pracy doktorskiej wywiadu udzielał mi Zdzisław Pater – jeden z ostatnich członków prawdziwej Orkiestry z Chmielnej i kierownik Warszawskiej Kapeli Zdzisława Patera z Chmielnej – poprosiłem go o rozpoznanie na zdjęciu pewnej artystki estradowej występującej u boku tej orkiestry w programach estradowych. Pamiętam, jak natychmiast odłożył papierosa, przyjrzał się fotografii, a następnie kładąc palec na niej krzyknął: „Elżbieta Marciniak – bardzo dobra”! Odnalazłem panią Elżbietę, poznaliśmy się… i… zaczęliśmy ze sobą pracować. Coś zagrało. Jest to artystka, jakich mało; absolutnie wyjątkowa. Potrafi wykreować postaci rodem z tang apaszowskich i z przedmieść, z warszawskich piosenek – Czarną Mańkę z ulicy Towarowej i Pannę Andzię, która ma wychodne. Tak, to ona śpiewała te piosenki! Jest wcieleniem Panny Andzi; zadziornej, zalotnej, a Czarną Mańkę śpiewa w jedynej, niepowtarzalnej interpretacji, nie wzorując się na nikim innym. Niegdyś śpiewała tę piosenkę Fryderyka Elkana w kabarecie Show na Gnojnej, w kawiarni „Pod Arkadami”. Później przejęła ją Elżbieta Marciniak, ale śpiewała już na estradzie, na koncertach. Artystce akompaniowała często Orkiestra z Chmielnej. Elżbieta miała w repertuarze także serię tang apaszowskich, m.in. O tobie myśleć nie przestanę, Czemuś o mnie zapomniał – to ostatnie akompaniowałem i ja! Śpiewa te utwory jak Stacha Nowicka; „typ apaszki kryjącej się wśród nocy mroku, co stworzyła szkołę tańca z tekstami Własta w Morskiem Oku”. Absolutnie w takim wielkim stylu jak niegdyś słynna Stanisława Nowicka! Ale co tam folklor warszawski; to zaledwie wycinek, ułamek, malutki procent jej wielkiego repertuaru piosenkarskiego, fragment jej twórczości. Różnorodność emocji, przeżyć i interpretacji jakie rozdaje ze sceny swoim słuchaczom Elżbieta Marciniak to niezmierzony ocean wrażeń, w którym można tylko utonąć. Ja utonąłem i pokochałem tę piosenkarkę, a teraz postaram się opisać ją Państwu w całości. Będzie to plan ogólny, ale gdyby ktoś z Państwa chciał wypłynąć na szerokie wody i bliżej poznać jej twórczość, to zapraszam na mój kanał na YouTube: MuzykaRetro, gdzie co jakiś czas publikuję jej nagrania – dawne i obecne… Artystka jest wciąż w niezrównanej formie, która wzbudza podziw i zazdrość. Jak można w tym wieku z taką energią śpiewać… z taką energią żyć…

Foto: Elżbieta Maciniak jako Panna Andzia, r. 2023. Zdjęcie z naszego wspólnego koncertu w Warszawie. Foto: Igor Strojecki.

Elżbieta Marciniak urodziła się w marcu 1943 roku w Słopsku, koło Niegowa, w powiecie Wołomin. Jej mama pochodziła z Pruszkowa i była przedszkolanką. Miała ładny głos, śpiewała w chórze przy kościele pod wezwaniem Św. Kazimierza. Udzielała się na rzecz dzieci i starszych osób. Tata Elżbiety był pracownikiem umysłowym po Szkole Handlowej, a po wojnie aż do emerytury pracował w gazecie „Życie Warszawy”. To właśnie tata Elżbiety jej i jej rodzeństwu (Polci i Mietkowi) wpoił miłość do Ojczyzny. Przyszła on na świat w warunkach trudnej wojennej tułaczki, ale mimo to wyrosła na zdrową pannę o wielu talentach i pasjach. Lubiła gimnastykę, sport, tańczyła, biegała i chętnie pływała. Po wojnie zamieszkała z rodzicami i rodzeństwem w Pruszkowie u babci. Już od najmłodszych lat tańczyła i śpiewała w dziecięcych zespołach, m.in. w zespole Dzieci Pruszkowa i w zespole Domu Kolejarza w Pruszkowie. W latach 50. ub. wieku została okrzyknięta Słowikiem Pruszkowa – tak o niej pisano i mówiono. Do czasu ukończenia LO im. Tomasza Zana w Pruszkowie śpiewała w ponad stuosobowym chórze Filharmonii Narodowej w Warszawie pod dyrekcją Stefana Wasiaka, a później Henryka Wojnarowskiego. W 1963 roku ukończyła Studium Ekonomiczne w Warszawie, a w 1968 roku otrzymała dyplom PWSM im. F.Chopina na Wydziale Wokalnym i Wydziale Piosenki. W trakcie studiów była zapraszana przez Aleksandra Bardiniego, słynnego pedagoga piosenki, na lekcje pokazowe dla młodych studentów aktorstwa, którzy na jej przykładzie uczyli się interpretacji piosenek. Śpiewać na estradzie zawodowo zaczęła już właściwie w 1963 roku (a więc śpiewa już 60 lat). Od samego początku związana była z Estradą Stołeczną i Wojewódzką, Estradą Wojskową oraz ze Zjednoczonymi Przedsiębiorstwami Rozrywkowymi, a także wieloma agencjami artystycznymi. Występowała w programach znanych reżyserów, m.in. Barbary Fijewskiej, Barbary Borys-Damięckiej, Olgi Lipińskiej, Mariana Jonkajtysa, Jerzego Aleksandrowicza czy Jerzego Rakowieckiego. Brała udział w Festiwalach Polskiej Piosenki w Połczynie Zdroju, Opolu i w Kołobrzegu. Śpiewała także w zespole Alibabki. Otrzymywała wiele nagród za interpretację, m.in. 1964 roku w Opolu za wykonanie w koncercie debiutów piosenki Nie otworzę drzwi nikomu Piotra Figiela i Jenusza Kondratowicza, a w Kołobrzegu za Biały Krzyż Krzysztofa Klenoczona i Janusza Kondratowicza. W Polsce i za granicą naszego kraju występowała jako solistka sześcioosobowego zespołu PROGRESS. Nagrywała piosenki z Orkiestrą Polskiego Radia w Warszawie pod dyrekcją Andrzeja Trzaskowskiego i Edwarda Dyląga (była jedną z ostatnich solistek etatowych orkiestr radiowych, które wkrótce zostały rozwiązane). Pod koniec lat 70. ub. wieku nagrywała w Łodzi z orkiestrą Henryka Debicha. Z tego okresu pochodzi słynna jej piosenka Miniony blask (Latarenki, latarenki), piękny walc z muzyką Zygmunta Wiehlera i słowami Karola Korda. Niektóre z piosenek, które lansowała doceniane były i wyróżniane za granicą, np. na Festiwalu Piosenki MIDEM we Francji, a piosenka do słów Wojciecha Młynarskiego Majowa baśń znalazła się na liście piosenek Studia Rytm Pierwszego Programu Polskiego Radia. Współpracowała z Orkiestrą z Chmielnej, z którą śpiewała piosenki charakterystyczne i apaszowskie u boku wspaniałych artystów estradowych, Anity Dymszówny, Janusza Mulewicza czy braci Damięckich. Po Orkiestrze z Chmielnej była solistką znakomitej Kapeli Czerniakowskiej; długo współpracowała z Sylwestrem Kozerą – liderem tej kapeli i jego muzykami. Kapeli, której czar został już tylko w starych nagraniach… Wszyscy właściwie muzycy odeszli, została tylko ona – na scenie jak wulkan… różnobarwna – to energiczna i wybuchowa, to liryczna. Potrafi publiczność prawdziwie zarazić humorem. Brała udział w telewizyjnym „Wielokropku” w reżyserii Barbary Borys-Damięckiej, w programach Lucjana Kydryńskiego i Kazimierza Lopka Krukowskiego, w „Podwieczorku Przy Mikrofonie”, w kabarecie „U Wicherka”, „Kabarecie Jerzego Prutkowskiego”, w programach młodych wykonawców Studia Piosenki ZAKR i w kawiarni „Pod Gwiazdami” u Hanki Bielickiej. Zjeździła z nią Polskę wzdłuż i wszerz występując na estradzie większości polskich miast.

Elżbieta Marciniak – dobra, serdeczna natura nie mogła trzymać całego bagażu swoich doświadczeń  tylko dla siebie. Starała się i stara w dalszym ciągu obdzielać nim innych. Właściwie od lat 90. ub. wieku pracuje z młodzieżą. Prowadziła zajęcia emisji głosu i interpretacji piosenki w zespole dziecięcym TĘCZA, który często występował w telewizyjnym programach „Tęczowy Music-Box”, „Co jest grane” i „Ziarno”. W Józefowie prowadziła znany zespół JÓZEFINKI, z którym nagrywała piosenki dziecięce i występowała na estradzie oraz w TV. Zespół nagrał pięć płyt CD. Elżbieta rozśpiewywała dzieci w szkołach w ramach akcji „Rozśpiewamy Naszą Szkołę” zakończonej „Festiwalem Piosenki Dziecięcej”. Za trud włożony w umuzykalnianie dzieci i młodzieży otrzymała od Ministra Kultury odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”.

Ponieważ dane mi jest współpracować z tą artystką, której dorobek artystyczny i społeczny jest przeogromny i znakomicie nadaje się na dużą biograficzną książkę, chciałbym w kilku słowach choć podzielić się z Państwem tym, dlaczego podziwiam, dlaczego kocham tę artystkę. Zafascynował mnie jej teatr piosenki, jej swobodna metoda interpretacji „zaplanowanej”. Zdradziła mi w jednej z wielu naszych rozmów, że przeważnie ma opracowany zarys jakiejś interpretacji, ale za każdym razem jej występ jest inny w szczegółach. Ale właśnie te szczegóły tworzą całą kwintesencję tych występów, ich urok. Śledzę i chłonę jej każdy gest na estradzie, ułożenie rąk, pozycję, mimikę twarzy, jej pomysły na ruch sceniczny. Jest jednocześnie bardzo swobodna i bardzo dopracowana w tym co robi na estradzie. Ważne są dla niej bardzo próby, do których zawsze się przykłada. Traktuje swoje zajęcie jak pracę, jak zawód, chociaż bywa on bardzo niewdzięczny i czasem niedoceniony… wiele osób potrafi nawet dziś wykorzystywać artystów, nie mając nawet pojęcia o tym, jak wiele pracy i wysiłku trzeba włożyć w to by przygotować się do wyjścia na scenę, zwłaszcza do takiego perfekcyjnego wyjścia – perfekcja w każdej roli, w każdym zadaniu, a jednocześnie opowiedziana postać za każdym razem inna, ciekawą i stworzona od początku. Brawo Elżbieto – jesteś zjawiskiem i moją kochaną piosenkarką. Moim cudownym odkryciem. Kocham Cię.

Foto: Pan Jerzy Kuszakiewicz. Fotografia ze zbiorów prywatnych.

 

Jerzy Kuszakiewicz

Elżbieta wyszła za mąż za muzyka, a jest nim wirtuoz gry na trąbce, zwany „Polskim Armstrongiem”, wieloletni muzyk i aranżer zespołu The Warsaw Dixielanders, ale także piosenkarz, konferansjer – Jerzy Kuszakiewicz. Poznali się podczas podrózy z ekipą na koncercie do Wrocławia. Miłość od pierwszego wejrzenia zaczęła się od… opowiadania dowcipów. W autokarze pan Jerzy opowiadał dowcipy, przysiadł się do Eli i tak się zaczęło. Chcieli szybko się pobrać, ale problemem było znalezienie wolnego terminu od koncertów… na ślub! W końcu stanęło na 30 kwietnia 1967 roku. Cała Warszawa była wtedy udekorowana na pochód pierwszomajowy – a nowożeńcy śmieli się, że to na ich cześć. Na przyjęcie weselne zaprosili cała estradową ekipę.

Jerzy Kuszakiewicz jest absolwentem PWSM im. F. Chopina w Warszawie. Już gdy miał 14 lat grał w orkiestrze chóru Władysława Skoraczewskiego. W latach 70. i 80. XX wieku występował w zespole PROGRESS, razem z Elą, w Polsce, Skandynawii, Niemczech i USA. W Chicago występował w znanej restauracji Polonez. W Polsce nie tylko występował na estradzie, ale był muzykiem sesyjnym, np. w zespole zebranym przez Juliusza Loranca, kompozytora piosenki Kwiat jednej nocy. To właśnie jego trąbkę słychać w słynnych dogrywkach tej piosenki, on tam gra! Lata 90. ub. wieku to okres jego pracy w dużych orkiestrach big-bandowych na największych amerykańskich statkach pasażerskich. Opłynął wielokrotnie świat. Jerzy Kuszakiewicz jest absolutnym filarem jazzu tradycyjnego w Polsce, jednym z najważniejszych muzyków tego pięknego, wyzwolonego muzycznego gatunku. Jest w dodatku najlepszym improwizującym trębaczem jazzu tradycyjnego. Gra na trąbce Lot trzmiela! Po powrocie do Polski skupił się na współpracy z zespołami jazzu tradycyjnego: Vistula River Brass-Band, Old Timers i The Warsaw Dixielanders. Tego ostatniego był kierownikiem muzycznym i autorem wszystkich aranżacji. Jak już wspomniałem pan Jerzy jest także piosenkarzem. Moją ulubioną piosenką z jego repertuaru jest Wielka miłość Seweryna Krajewskiego. Podobnie tę, jak i wiele innych piosenek śpiewa w sposób ujmujący. Podobnie jak jego żona, Ela, ma w repertuarze wiele piosenek polskich i zagranicznych. Śpiewa także w jęz. angielskim. Te piosenki dedykują sobie na wzajem. Gdy widzi się, jak na siebie patrzą podczas występów, jak uśmiechają, lub jak żyją na co dzień, to robi sie człowiekowi na sercu słodko i miło. Nie mam wątpliwości co do tego, że ich dusze dopasowały się tu na ziemi jak w tej piosence:

 

Wielka miłość, nie wybiera,
Czy jej chcemy, nie pyta, nas wcale
Wielka miłość, wielka siła
Zostajemy jej wierni, na zawsze

Miną lata, gwiazdy zgasną,
Fotografie w głowie zasną
Gdy nas ludzka złość rozłączy

Ja i tak odnajde cię
Kiedy rozum każe zwiątpić
Czekaj zadrży świecy płomień
Bo po drugiej rzeki stronie,

Ja dobrze wiem, tam ogród jest

 

Foto: Elżbieta Marciniak i Jerzy Kuszakiewicz na obronie mojej pracy doktorskiej w UKSW, 12.04.2023 r.

 

Bohaterowie mojego artykułu mają córkę. Marta „Kusza” Kuszakiewicz od urodzenia towarzyszyła swoim rodzicom na występach. Wychowała się w garderobach i w nieustającej podróży na próby i występy. Gdy trochę podrosła i czekała na rodziców w hotelu, matka zadbała o bezpieczeństwo i wyposażyła dziewczynkę w… krótkofalówkę, przy pomocy której była z dzieckiem w stałym kontakcie. Muzykę nie tylko wyssała z mlekiem matki, ale całe swoje życie mogła uczyć się estradowego rzemiosła bezpośrednio od swoich rodziców-artystów, obycia scenicznego, technik wokalnych, dykcji i interpretacji. Nic więc dziwnego, że wyrosła nie tylko na wykonawczynię piosenek, ale pedagoga wokalu – trenera wokalnego, specjalistę od emisji głosu i logopedę. Marta ukończyła Średnią Szkołę Muzyczną im. F.Chopina w Warszawie na Wydziale Piosenki. Gra na fortepianie i flecie. Jest także absolwentką Wydziału Logopedji APS. Jest zdobywczynią wielu nagród i wyróżnień. Pisze scenariusze spektakli dla dzieci, które wystawia razem ze swoimi kolegami aktorami. Miłość do muzyki po mamie Marcie odziedziczyła wnuczka Elżbiety i Jerzego, Karolina Molińska. Ma 30 lat, zajmuje się naturalnymi kosmetykami, naturoterapią i perfumami. Jest także uzdolnioną muzycznie laureatką wielu konkursów. Ma dwóch synów – Emanuel i Borys.

Back to top button
Skip to content