Muzyka wspomnień

Od sióstr Triola do „Słów purpurowych”

Tradycja żeńskich zespołów rewelersów w Polsce sięga okresu dwudziestolecia międzywojennego. Pierwszym takim zespołem był chór o nazwie TeCztery, działający przy Stowarzyszeniu Wzajemnej Pomocy Szklane Domy na warszawskim Żoliborzu. Śpiewała w tym zespole pieśniarka obdarzona pięknym sopranowym głosem Janina Paszkowska. Zespół działał w latach 1932-1939. Bardzo znane przed wojną były Siostry Burskie – tercet wokalny występujący w wielu teatrach rewiowych, który zadebiutował w 1935 roku w teatrze Banda.

Pierwszym powojennym żeńskim tercetem wokalnym w Polsce były Siostry Do-Re-Mi. Zadebiutowały 22 lipca 1945 roku jako akademicki zespół rewelersów, na akademii zorganizowanej przez studentów w Krakowie. Pierwszy skład tego zespołu stanowiły założycielki – kierowniczka Janina Wrońska, jej siostra Anna oraz ich przyjaciółka Irena Kusiak. Szybko osiągnęły dużą popularność, były wtedy zjawiskiem! Zaczęły dużo koncertować i nagrywać płyty w krakowskiej wytwórni płyt gramofonowych GONG.

Kraków może mieć siostry Do-Re-Mi, a Warszawa nie? Może, a jakże! Mieczysław Janicz – słynny muzyk i aranżer wpadł na pomysł by taki chór, wzorowany na zespole „Doremiczek” zorganizować w stolicy. Mieczysław Janicz zajął się aranżowaniem utworów i opieką muzyczną, a Henryk hrabia Rostworowski opieką artystyczną. Siostry były jego oczkiem w głowie. To on organizował nagrania płytowe piosenek, dostarczał Siostrom ciekawy, zagraniczny repertuar, pisał polskie słowa do znanych, modnych wtedy piosenek. Mieczysław Janicz nie tylko komponował, ale także pisał teksty. Uroczy slow-fox „Twoje oczy”, jedna z wczesnych piosenek nagranych przez Siostry Triola na płyty gramofonowe MUZA to właśnie jego dzieło.

(fotki sióstr)

Siostry Triola – czyli Barbara, Adrianna i Zofia Gospodarczyk – szybko zdobyły popularność. Śpiewały z podziałem na trzy głosy – alt, sopran i mezzosopran. W ich repertuarze znalazło się wiele piosenek ludowych, ale także piosenek dla dzieci. Henryk hrabia Rostworowski – znakomity melorecytator, piosenkarz i konferansjer, człowiek niezwykle pomysłowy – wychwytywał pojawiające się na antenie radiowej zagraniczne przeboje i dopisywał do nich polskie teksty. Tak powstało „Amado Mio” z filmu Gilda, „Amor, amor, amor”, „Mimi z Trynidad” czy „Czyju Czyju”. Większość tych piosenek były to przeboje lansowane przez wielkie gwiazdy piosenki, z której najjaśniejszą wtedy, wielką gwiazdą była Marta Mirska – ona nagrywała te przeboje w poznańskiej wytwórni MEWA. Mimo to, Siostry Triola potrafiły zachwycać publiczność swoimi wersjami – i to z podziałem na głosy! Było to w czasach, w których każdy uśmiech był na wagę złota; czasach trudnej powojennej odbudowy. Siostry Triola wystartowały w 1947 roku. Nikt już nie pamięta, którą piosenkę ze swego repertuaru zaśpiewały jako pierwszą. Nie pamięta tego nawet ostatnia żyjąca do dziś Siostra Triola – Barbara. Urodziła się 3 grudnia 1926 roku, jako dwunaste dziecko w rodzinie. Jako jednej z Sióstr, tylko jej udało się zrobić wielką karierę piosenkarską. W pewnym momencie w głowie hrabiego, zachwyconego wyjątkowym, niskim głosem jednej z Sióstr Triola urodził się pomysł… Basia powinna zacząć śpiewać solo! Tylko to nazwisko… Gospodarczyk? Nie… nie nadaje się. Trzeba je zmienić. Zainspirowana tą myślą otworzyła książkę telefoniczną i zaczęła przeglądać interesujące ją, neutralne nazwiska… Jej palec stanął na literze B… BARSKA! Tak sama wymyśliła sobie pseudonim, z którym związała całe swoje życie.

(fotka pani Basi estradowa przy mikrofonie)

Czy Barbara Barska zdradziła Siostry Triola na korzyść własnej solowej kariery? Nigdy w życiu! Niech to nawet Państwu nie przejdzie przez myśl! Śpiewała równolegle jako piosenkarka i jako Siostra… przez bardzo długi czas. Występowała nawet w kinach, m.in. Palladium dając koncerty przed seansami filmowymi. Można powiedzieć, że kontynuowała tradycję znaną od początków kina – w Polsce i na świecie. Przed zasłonięty kotarą ekran kina wytaczano fortepian. Publiczność albo schodziła się właśnie na seans, albo czekała już zniecierpliwiona w oczekiwaniu na wyjście artystki. Tak jak teraz przychodzimy do kina wyłącznie obejrzeć film, tak kiedyś na publiczność czekały jeszcze inne atrakcje. Nagle na estradzie pojawiała się pięknie uczesana, umalowana, w czarnej długiej aksamitnej sukni, z jedwabną chustką w ręku Barbara Barska czarująca swoim niskim, altowym, głęboko w serce wpadającym głosem i zalotnym spojrzeniem. Śpiewała piękne piosenki o miłości, np. „Ty jesteś moją jedyną miłością”, „Słowa purpurowe”, „Może w drodze jest twój list”. „Przelotny ptak”, „Słoneczny zegar”, „Jeżeli nie wiesz” i wiele innych piosenek. Bardzo lubiła śpiewać, kochała publiczność. Potrafiła nie tylko głosem, ale i mimiką twarzy, oczami, spojrzeniem oddać nastrój każdej swojej piosenki. Była delikatnie liryczna, flirtująca, czasem żartobliwa, sentymentalna – taka jak jej głęboki głos. Gdy się słucha jej śpiewu, to odnosi się wrażenie, że taki głos, potrafi kochać. W jakim kolorze? Oczywiście w kolorze purpurowym:

Piszę słowa purpurowe

Słowa purpurowe tak

Jak dwa serca z kart pocztowych

Jak dwa serca właśnie tak

Jak niedziela w kalendarzu

I jak jarzębiny kiść

Jak węgielek w ognia żarze – taki list ci piszę dziś

(…)

I w Post Scriptum jeszcze słowo

Chociaż to na pewno wiesz

Kocham, kocham purpurowo

Purpurowo kochaj też

(Piosenka pani Barbary Barskiej z 1957 roku „Słowa purpurowe”; muz. M. Radzik, sł. Z. Kierszys.)

foto: Chór Szacha

Jednym z kilku znaczących na estradzie, popularnych wówczas męskich chórów rewelersów, obok Chóru Czejanda, Eryana, Cztery Asy i innych, znalazł się Chór Szacha (zwany Czwórką Szacha), prowadzony przez Henryka Szachnowskiego. Inicjatorem powstania tego chóru był Stefan Śledziński – muzykolog i pedagog. W jego składzie śpiewał młody wówczas aktor, ale przede wszystkim wtedy piosenkarz – Andrzej Stockinger. Państwo się już zapewne domyślają, że owocem wspólnych występów Sióstr Triola i Czwórki Szacha stało się małżeństwo Barbary Barskiej z Andrzejem Stockingerem. Ślub był w 1952 roku.

foto: zdjęcie ślubne

W 1955 roku urodził się im syn, słynny aktor Tomasz Stockinger. Pani Barbara zrezygnowała z kariery piosenkarki. Chciała zająć się domem, rodziną i mieć trochę czasu dla siebie. Nie rozstała się z muzyką tak zupełnie. Zatrudniła się w Filharmonii Narodowej i śpiewała tak jeszcze przez kilka lat w altach. Do dziś śpiewa, ale już wyłącznie dla siebie i przyjaciół. Mieszka w Domu Opieki „Budowlani” przy ul. Elekcyjnej w Warszawie, gdzie o jej dobre samopoczucie dba fachowo personel medyczny, życzliwie nastawieni mieszkańcy oraz odwiedzająca rodzina i znajomi. Wszyscy tu wiedzą z jaką wielką piosenkarką mają zaszczyt mieszkać po sąsiedzku. Jej wiara oraz dobre serce i życzliwość wobec ludzi sprawiły, że dziś już odbiera część swojej nagrody – może cieszyć się każdym dniem, a nas cieszyć swoimi wspaniałymi piosenkami i wspomnieniami. Mówi, że wszystkich swoich wielbicieli kocha purpurowo i serdecznie pozdrawia każdego, kto słucha jej piosenek.

Back to top button
Skip to content