GospodarkaWażne!Wywiad

Czeka nas ogromny kryzys energetyczny

W dobie światowego kryzysu energetycznego, złudnym byłoby twierdzenie, że problemy z dostawami paliw i węgla ominą Żyrardów. I choć upalne lato pozwala nam na odejście myślami od okresu grzewczego, ten z pewnością będzie dotkliwy dla kieszeni mieszkańców budynków wielorodzinnych korzystających z centralnego ogrzewania. O nadchodzącym okresie grzewczym i problemach z tym związanych rozmawialiśmy z Przemysławem Kopcem Wiceprezydentem Miasta Żyrardowa i Markiem Zawadką, Prezesem PEC Żyrardów.

Temat kryzysu energetycznego bardzo mocno dotyka Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Żyrardowie. Czy ciepłownie mają zabezpieczone dostawy węgla na ten sezon zimowy, który niby jeszcze daleko, ale tak naprawdę już można powiedzieć, że czujemy jego oddech na plecach?

Marek Zawadka: To temat istotny dla naszej firmy i dla całej branży. To bardzo krótki czas do zgromadzenia odpowiednich zapasów węgla na nadchodzący sezon zimowy i tu nie możemy uciec od jednej rzeczy, która dotyka nas wszystkich – wojny za naszą wschodnią granicą. To, co wydarzyło się 24 lutego w wyniku agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę zaburzyło rynek energetyczny w kraju. Polska importowała duże ilości węgla z Federacji Rosyjskiej, było to około 8 milionów ton w skali roku i można powiedzieć, że z miesiąca na miesiąc tego węgla po prostu w Polsce zabrakło. Zostały nałożone uzasadnione sankcje na stronę rosyjską i towar ze strony rosyjskiej nie wjeżdża do Polski. Aby pozyskać brakujący węgiel Rząd RP podjął stosowne działania np. import węgla z innych kierunków jak Australia, Columbia, Indonezja czy nawet RPA. Ten węgiel jest już transportowany do Polski. Wiadomo, że nie jest to proces krótki, trwa to z reguły 1-2 miesiące. Cena importowanego surowca kształtowana jest zgodnie z ceną na światowej giełdzie w Rotterdamie. Są to ceny powyżej 300$ za tonę, czyli koszt rzędu 1600-1700 zł za tonę netto bez dostawy do miejsca docelowego czyli np. naszej ciepłowni. Czy to jest drogo? Jak się odniesiemy do roku ubiegłego, kiedy startowaliśmy z sezonem grzewczym z poziomem 275 zł za tonę, to skala podwyżek ceny węgla mówi sama za siebie. Wzrost pięcio-sześciokrotny. Oprócz tego, że ten węgiel jest bardzo drogi, to także nie ma go w wystarczającej ilości na rynku, co także dodatkowo podbija jego cenę. W związku z tą sytuacją zdecydowanie zwiększyło się zapotrzebowania na węgiel krajowy.  W Polsce są dwie duże Spółki Skarbu Państwa, które wydobywają i  dostarczają węgiel – Polska Grupa Górnicza oraz Węglokoks. Węgiel z tych spółek do niedawna był  około 2 razy tańszy niż na rynku międzynarodowym, ale niestety zderzyliśmy się z możliwościami produkcyjnymi tych firm, które z dnia na dzień nie mogą zwiększyć wydobycia do wystarczających wielkości. Poza tym na aukcjach elektronicznych PGG organizowanych dla firm ciepłowniczych ceny kształtuję się już na poziomie 1600-1700 zł za tonę netto. Musimy mieć na uwadze to, iż przez lata górnictwo było wygaszane – cały program uzgodniony z Unią Europejską wygaszania górnictwa i odchodzenia od węgla. Polskie spółki nie mogą tej produkcji zwiększyć z dnia dzień, gdyż przygotowują się do nowych frontów wydobywczych, budują nowe ściany wydobywcze i na to jest potrzebne około 18 miesięcy i nakłady na poziomie 200-250 milionów złotych. Tak więc żeby zwiększyć wydobycie węgla krajowego, potrzeba nam i pieniędzy i czasu. Nie wydarzy się to z dnia na dzień. Pozostaje nam więc kontynuowanie szukania węgla importowanego zza morza: kolumbijski po w miarę atrakcyjnych warunkach finansowych, kolumbijski, australijski czy z RPA oraz poszukiwanie w kraju węgla w spółkach, które kiedyś handlowały węglem krajowym czy z importu, który jest jeszcze  na składach.

To nie są informacje optymistyczne. Rząd zapowiedział gwarantowaną cenę węgla dla gospodarstw domowych i dla spółdzielni. Jak to wygląda w przypadku takiego przedsiębiorstwa, jakim Pan kieruje?

Marek Zawadka: Bardzo dobrze, że rząd dba o odbiorców indywidualnych, ale jakby zupełnie zapomniał o odbiorcach ciepła sieciowego, ciepła systemowego. Przytoczę może taką anegdotę, którą wypatrzyłem w Internecie. Jeden z obywateli w kraju zapytany: „Panie, nie boli pana cena węgla?:, “Nie, ja mam ciepło z kaloryfera”.  Przeciętny mieszkaniec i użytkownik ciepła systemowego ma ciepło z tego przysłowiowego kaloryfera, ale żeby to ciepło mogło być dla niego dostarczone, musimy spalić węgiel w naszej ciepłowni bądź inny surowiec jak gaz ziemny bądź biomasę. A tak i tutaj rząd mimo postulatów branży, czyli Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, Związku Miast Polskich do tej pory nie objął ochroną czy wsparciem sektora ciepłowniczego.

W takim razie, jak planujecie sobie poradzić? Przecież to są ogromne koszty, a zmieniły się również warunki płatności za węgiel. Kiedyś mogliście to zrobić z odroczonym terminem płatności, teraz firmy oczekują pieniędzy od razu.

Marek Zawadka: To jest jedna z głównych bolączek dla całego sektora, gdyż do tej pory to wyglądało tak – można powiedzieć – normalnie. Firma dostarczała towar, mieliśmy normalny termin płatności 30, 60, 90 dni od chwili otrzymania tego towaru u siebie w firmie, czyli mogliśmy towar pozyskać, mogliśmy go spalić, dostarczyć ciepło odbiorcom, otrzymać od naszych klientów pieniądze i uregulować swoje rachunki do dostawców węgla. W tej chwili zasady gry się zupełnie zmieniły. W 95 proc. przy dostawach węgla są to stuprocentowe przedpłaty, czyli spółka musi zapłacić za dostawę towaru i dopiero go otrzyma na swój plac. Nieliczne firmy realizują dostawy i dają terminy płatności siedmiodniowe, czyli w stosunku do roku ubiegłego jest to totalna rewolucja branżowa.

Nie możemy nie wspomnieć o systemie handlu uprawnieniami do emisji CO2

Marek Zawadka: Tak, idea dla systemu była słuszna, ale jak to z ideałami bywa, niekoniecznie trafiona. Branża traktuje to jako czysty podatek energetyczny, który płacimy bliżej nieokreślonym instytucjom finansowym i z tego podatku największe przychody i dochody to chyba ma w tej chwili państwo polskie, które dysponuje pewną pulą darmowych uprawnień. Korzystając z tych darmowych uprawnień sprzedaje je na aukcjach i na giełdach europejskich. W tej chwili poziom cen uprawnień do emisji kształtuje się w okolicach 85-90 € za uprawnienie. To bardzo wysoka kwota, którą także musimy uwzględnić w swoich rachunkach i wielokrotnie spotykałem się z pytaniami ze strony władz miasta, naszych klientów, czy te uprawnienia musimy kupować? A ja odpowiem przewrotnie. Czy ktoś z nas sobie wyobraża prowadzenie działalności gospodarczej bez płacenia ZUS-u? Nie. Bez płacenia podatku VAT? Nie! I to jest tego typu „podatek” w naszej branży, który musimy zapłacić za funkcjonowanie w systemie, a jeśli tych uprawnień nie umorzymy, a tak jak wspomniałem to jest poziom 85-90€ , spółka jest zobowiązana zapłacić wtedy dodatkową karę 100€ za uprawnienie, więc z 90€ robi nam się 190€ i ta kara jest karą administracyjną podlegającą ordynacji podatkowej. Oczywiście dodatkowo spółka nie ma czystej karty, nie ma czystego konta w rozliczeniach środowiskowych. W tym momencie, gdybyśmy nie rozliczyli się z uprawnień, to nie możemy wykazać, że nie zalegamy z opłatami środowiskowymi i wszystkie dotacje, pożyczki, szeroko pojęta pomoc państwa, Unii Europejskiej czy programy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska byłyby dla nas niedostępne, więc nie możemy sobie na to pozwolić, żeby do takiej sytuacji dopuścić. Z danych za rok ubiegły wiemy, że 6 przedsiębiorstw w naszej branży, część PEC-ów nie rozliczyło tych uprawnień za rok ubiegły. Co się dalej z tym wydarzy? Przyglądamy się temu i będziemy to analizować..

Panie Prezydencie, uczestniczył pan w spotkaniu konsultacyjnym przedstawicieli miast członkowskich Związku Miast Polskich i Przedsiębiorstw Komunalnych w Warszawie. Co z tego spotkania wynikło?

Przemysław Kopiec: To spotkanie odbyło się 8 czerwca. Wzięło w nim udział ponad 60 przedstawicieli samorządów, w tym również szefowie miejskich spółek ciepłowniczych. Tematem spotkania była trudna sytuacja dotycząca zaopatrzenia w węgiel, w energię elektryczną i gaz w tych miastach. Część z przekazanych informacji dotyczyła już roku 2021, kiedy włodarze miast dostrzegli znaczące wzrosty cen na przykład za energię elektryczną i tu dobrym przykładem jest Gdynia, gdzie w pierwszym półroczu zeszłego roku mieli wzrost już o 161%, natomiast w drugim półroczu 386%. W Pile na przykład w drugim półroczu był wzrost o 259%, w Rzeszowie o 320% i tak tych miast moglibyśmy wymieniać jeszcze wiele. Wszyscy włodarze i wszyscy samorządowcy dostrzegają ten problem. Ponadto rozmawialiśmy też o cenach gazu, jakie wynikają w tej chwili z przetargów. Rekordzistami są tutaj Wałbrzych i Bydgoszcz, gdzie wzrosty przekroczyły 900% dotychczasowej ceny. Skupiliśmy się również na problemach z zaopatrzeniem węgla, o czym Pan Prezes już wspomniał. W tym miejscu poproszę Pana Prezesa, żeby zreferował dalej. Węgiel stanowi 80% paliwa dla branży ciepłowniczej, na którą składa się ponad 400 przedsiębiorstw ciepłowniczych w Polsce. Te 400 przedsiębiorstwa zaopatruje około 15 milionów Polaków w kraju. W związku z tym, zakres problemu jest znaczący i bez wsparcia strony rządowej, które byłoby skierowane właśnie do spółek ciepłowniczych samorządy same sobie z tym problemem same nie poradzą.

Panie Prezesie, wiemy już, że problem dotyczy wszystkich miast w Polsce, ale właściwie jest międzynarodowy. Pozostańmy jednak na naszym żyrardowskim podwórku. Zapytam wprost  – jakie podwyżki cen ciepła przed nami, bo chyba nikt w tym momencie nie ma jakiejś nadziei, że uda nam się ich uniknąć?

Przy takich wzrostach cen nośników energii, miału węglowego, pięcio nawet sześciokrotnych, nie unikniemy podwyżek cen. Jak szacujemy, w branży są to podwyżki od 50 nawet do kilkuset procent w niektórych systemach ciepłowniczych. Jesteśmy już po spotkaniu z Prezesem ds. Technicznych naszej spółdzielni mieszkaniowej panem Adamem Szymonikiem, rozmawialiśmy na ten temat. Nie stanowi to dla Prezesa jakiegoś wielkiego zaskoczenia, ponieważ doskonale orientuje się on w obecnej sytuacji na rynku paliw czy energii, ale jest bardzo trudne i bolesne, bo nikt nie lubi słuchać o tym, że szykują się dużej skali podwyżki. Szacujemy, że będą to wzrosty około 50% jeszcze w tym roku. Jak się sytuacja na rynku rozwinie, tego nikt nie wie, bo jest ona bardzo dynamiczna. Robimy wszystko, żeby te wzrosty cen ograniczać, ale tak jak mówiłem i zawsze powtarzam, chcemy tylko odzyskać nasze koszty prowadzonej działalności.

Przy wzroście cen kilkuset procent. Jak chcecie to zrobić?

Będziemy starali się zakontraktować w tym całym szaleństwie węgiel nie już po 2000 zł, a takiej ceny spodziewamy się niebawem ale po 1600, 1700 zł i będziemy to uwzględniać w naszej taryfie.

W interesie wszystkich mieszkańców jest to, żebyście sobie z tym tematem poradzili. A czy myśli Pan, że możemy spodziewać się fali bankructw przedsiębiorstw ciepłowniczych w Polsce?

Jest to bardzo, bardzo otwarte pytanie i mogę powiedzieć, że nie należy wykluczać już takiej możliwości. Branża jest od kilku lat branżą deficytową. To, że jest deficytową, to nałożył się głównie na to system ETS, dzięki któremu można powiedzieć w ubiegłym roku ponad 90% przedsiębiorstw branży zanotowało straty finansowe, a do tego w tym roku pokazał się drugi bardzo istotny czynnik paliw i firmy, które borykały się już z problemami finansowymi, które się nie rozliczyły z ETS-ów, chociażby te 6 firm, o których wspomniałem mają tak naprawdę przed sobą realną perspektywę możliwości utraty całkowicie płynności finansowej i konieczności restrukturyzacji poprzez chociażby … upadłość.

A jakie są propozycje rozwiązań?

To co, Pan Prezydent powiedział, działanie nie może być indywidualne. Nie może być tak, że każde miasto będzie próbowało po swojemu te tematy rozwiązywać. To jest problem ogólnokrajowy i można powiedzieć, że wszędzie bardzo podobny. W związku z czym to, o czym rozmawialiśmy z Panem Prezydentem na spotkaniu konsultacyjnym Związku Miast Polskich potrzebne są rozwiązania systemowe, które zostaną zaproponowane przez branżę, przez fachowców i ekspertów z tej dziedziny. Przyjęte i wdrożone przez rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Bez wsparcia rządu będzie nam bardzo trudno zapewnić naszym mieszkańcom odpowiedni komfort cieplny w akceptowalnych jeszcze cenach.

Trudny temat. Myślę, że to będzie jeden z trudniejszych momentów nie tylko dla spółki, ale także dla wszystkich mieszkańców korzystających z usług waszej spółki.

Przemysław Kopiec: Musimy sobie uzmysłowić jedną bardzo istotną rzecz. Wojna, która się toczy za naszymi wschodnimi granicami, nie dotyczy nas wprost, bo nie dzieją się u nas działania zbrojne, ale dotyczy pośrednio –  musimy mieć świadomość, że to, co się u nas dzieje, jest w głównej mierze wynikiem tych działań.

Back to top button
Skip to content