Kultura

Ślusarstwo wymaga siły i precyzji

Najbardziej jest dumny z wież robionych z tatą na kościele w Wiskitkach. Jego prace można zobaczyć też m.in. w Starej Przędzalni. Jacek Zawistowski to jeden z najbardziej cenionych w Żyrardowie ślusarzy.

Rodzice pana Jacka Zawistowskiego sprowadzili się do Żyrardowa w latach 40. XX wieku. Mieli troje dzieci, które urodziły się w Żyrardowie. Najmłodszy z nich to właśnie Jacek. Zakład ślusarski przejął po ojcu. Zawodu uczył się od dziecka, pomagając tacie, ale ślusarstwo niezbyt go interesowało.

– Choć chwalicie mnie, to nie wiem, czy mówicie o mnie. Początkowo ślusarstwo jakoś mnie nie pociągało. Tata mówił, żebym robił coś innego, żeby mi było lżej. Zostałem kierowcą taksówki. Paliwo było reglamentowane, a ja miałem talony. Kiedyś tata otrzymał zlecenie na produkcję tunelów ogrodniczych, więc woziłem tatę – do Łęczycy, Łowicza, za Błonie. Trzeba było załatwiać kontrakty. Z dnia na dzień wciągnąłem się w pracę.

Tata pana Jacka należał do Cechu Rzemiosł w Żyrardowie. Był zżyty ze środowiskiem rzemieślników. Na emeryturze spędzał niemal każdą wolną chwilę w Spółdzielni Rzemieślniczej. Pracowali wspólnie od 1981 roku. Od 1990 r. pan Jacek pracuje samodzielnie. Nie kończył szkoły ślusarskiej. Żona mówi, że talent wyssał z mlekiem matki.

fot. Czasem zlecenie jest dość enigmatyczne, a wykonanie przerasta wszelkie oczekiwania.

Pięciotonowe wieże na kościele w Wiskitkach

Najbardziej jest dumny z wież na kościele w Wiskitkach. Stawiali je razem z tatą. Postawili je w sześć osób w pół roku. To było najtrudniejsze i największe dotychczas wyzwanie. Zrobili również ręcznie kute ogrodzenie wokół kościoła.

– Pręt kwadratowy 2 cm na 2 cm rozgrzany do czerwoności kuliśmy młotami. Zrobiliśmy całe ogrodzenie kościoła, drzwi do dzwonnicy, dwie wieże i wieżę dzwonnicy. Musieliśmy zrobić konstrukcję, odeskować i zmontować. Zatrudniliśmy alpinistów, żeby to wszystko wciągnąć. Zamawiany był specjalny dźwig – 40-50 metrów do góry, wieże ważyły 5 ton. Ciężko było to zaplanować. To była połowa lat 90.

Stara Przędzalnia

Wiele prac Jacka Zawistowskiego można podziwiać we wnętrzach i na zewnątrz Starej Przędzalni w Żyrardowie. Dwieście lat temu była tu fabryka lnu, dziś lofty mieszkalne, Aparthotel, pomieszczenia usługowe.

– Robiłem lampy, lustra, ramy stalowe, obudowę na skrzynki pocztowe. Pomysły same przychodzą. Dostawałem od pana Piotra Błażejewskiego zarys koncepcji. Czasem śmiesznie, na karteczce narysowane dwie kreski i napis Aparthotel. I zadanie – zrobić szyld. Popatrzę i już wiem. Widzę to w wyobraźni. W biurze elektrowni przewody ciepłownicze obudowaliśmy. Pan Błażejewski prosił, żeby po prostu siatkę zrobić. A my daliśmy karbowaną – 1 cm na 1 cm. Facet zaniemówił.

fot. Zdjęcia prac Jacka Zawistowskiego we wnętrzach, również usługowych i na zewnątrz Starej Przędzalni.

Najważniejsza jest dokładność

Robi bramy, artystyczne schody, barierki, obudowy, pawilony handlowe, drzwi. Z jednej strony taka praca wymaga siły, z drugiej strony wyjątkowej precyzji. Kiedy robi się bramę, to jedną połówkę trzeba przewrócić około 10 razy, żeby pomalować. A brama waży około 200 kg.

– Najważniejsza jest dokładność. Dla mnie to rutyna. Co do milimetra pospawać. Drzwi milimetr czy dwa różnicy – to dużo. Lata praktyki. Nie wiem, skąd to mam. Sam się zastanawiam. Ale dostaję ogólne zlecenie, spojrzę i po prostu wiem, jak to zrobić.

fot. Jacek Zawistowski. Schody we wnętrzach Starej Przędzalni.

Nie zachęci się młodych do tego zawodu

Kiedyś księgowość pan Jacek prowadził sam. Było prościej. Dziś bez księgowości zewnętrznej nie da się prowadzić działalności, nawet tak niewielkiej. I niestety coraz trudniej znaleźć ludzi do pracy.

– Kiedyś, jak się miało sześciu, ośmiu ludzi, to książeczka ZUS-owska była, zapłaciło się ZUS i dziękuję. Teraz papierów jest za dużo. I koszty. Zapłacić ZUS od 4 ludzi, to są już potężne pieniądze.

Pan Jacek potrafi kandydata do pracy ocenić po 2 godzinach, odkąd ten zacznie pracować. Szybko orientuje się, czy ma do czynienia z fachowcem. Może być świetne CV, uprawnienia, ale ten zawód trzeba czuć.

– Praca jest ciężka, niewdzięczna, brudna, kurz i hałas . A ślusarz musi być dokładny. Nie może być też tak, że do pracy przychodzi za karę. Jestem dla pracowników jak rodzony ojciec, ale trzeba być surowym. To jest zbyt poważna sprawa, aby można było pozwolić sobie na fuszerkę. Do tego zawodu muszą być odpowiedzialni ludzie. Kiedyś uczniów było pięciu, dziesięciu. Teraz nie ma nawet jednego. Młodych ludzi nie zachęci się do tego zawodu.

Autorka: Beata Kwiatkowska
Zdjęcia: Wojciech Lipiński
Źródło: Stowarzyszenie Nasze Imaginarium.

Nasze Imaginarium działa na rzecz wzmocnienia sąsiedzkich relacji, ochrony dziedzictwa kulturowego Żyrardowa i zwiększenia wpływu mieszkanek i mieszkańców na sprawy miasta.

Wywiad stanowi część projektu www.rzemioslozyrardow.pl sfinansowanego przez Miasto Żyrardów.

Back to top button
Skip to content