Żyj zdrowo!

Nowotwór to tylko czerwone światło, by na chwilę zahamować

Październik to bardzo ważny miesiąc w profilaktyce onkologicznej. Świadomość, że to miesiąc profilaktyki raka piersi wydaje się już zakorzeniać w świadomości kobiet. Coraz więcej kobiet ma świadomość regularnych badań. Czy jest coś, co możemy jeszcze zrobić, by zadbać o swoje zdrowie?

W profilaktyce nowotworów piersi jest kilka czynników. Od lat pracuję z kobietami, które przeszły już mastektomię, bardzo często jeszcze są w trakcie leczenia lub wracają do siebie po chemioterapii. One zwracają uwagę na jedno, że tak naprawdę nie dbały o siebie przez całe życie, nie zwracały uwagi na to, co jedzą, na dietę. Nie zastanawiały się nad tym, jaki życia prowadzą, nie ćwiczyły. I równie istotnym czynnikiem jest tu stres. I gdybyśmy teraz wszystko to zaczęli analizować, okazałoby się, że te 3 czynniki się nieustannie ze sobą łączą. Jeśli ktoś ćwiczy, to znajduje ujście dla stresu, a jeśli opanuje się stres, to dużo łatwiej kontrolować nasze nawyki żywieniowe. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że przestrzegając diety, ćwicząc regularnie i prowadząc spokojne życie unikniemy nowotworów, ale z pewnością możemy to ryzyko zmniejszyć. Ciekawostką jest też, że w 2009 roku we Florencji spotkałam master trenera od trixa, który powiedział mi, że mleko jest produktem, który kobiety powinny usunąć ze swojej diety. Zaczęłam czytać na ten temat i powoli wprowadzać tę zasadę – najpierw u siebie, później u swoich klientek. Faktycznie widzę po swoich podopiecznych, że wyeliminowanie produktów – wszystkich jogurtów, kefirów, mleka zwykłego – wpływa bardzo dobrze na ich samopoczucie i zdrowie. One szczupleją, zmienia się jakość skóry (nie tylko na twarzy, ale również na brzuchu, na udach) i przede wszystkim zdecydowanie rzadziej chorują nawet na niewielkie infekcje. Ten wspomniany trener zwrócił też moją uwagę na fakt, że zachorowalność na nowotwory piersi u kobiet w Japonii jest znikoma. W jego teorii może to wynikać z faktu, że Japonki nie piją krowiego mleka i mają dużo zdrowszą dietę. Wracając jednak to profilaktyki nowotworów, z pewnością brak zrównoważonej diety ma tu ogromne znaczenie.

I genetyka…

I genetyka, choć nawet genetykę można oszukać. Musimy pamiętać, że nawet jeśli moja mama i babcia przeszły nowotwór piersi, nie jest to dla mnie wyrokiem, tylko wskazówką, by zdecydowanie bardziej o siebie zadbać. Znaczna większość moich klientek, z którymi ćwiczę od wielu lat, nawet jeśli od operacji minęło 5 – 6 lat, mówi, że każde badanie wywołuje w nich lęk. I to normalne, ale dbają o siebie, prowadzą zdrowy styl życia, zupełnie inaczej dobierają dietę, ćwiczą. Poza tym wcześnie wykryty nowotwór daje świetne rokowania, więc przede wszystkim nie możemy bać się badań.

Pracujesz z kobietami po mastektomii. Najczęściej, kiedy kobieta słyszy tę diagnozę, bardzo często wycofuje się z życia towarzyskiego. Bardzo często słyszymy, że chorzy onkologicznie zawężają swój świat do najbliższej rodziny, a nawet możemy to grono zawęzić jedynie do domowników. Jak udaje Ci się te kobiety zachęcić do wyjścia z domu?

Podejście do leczenia osób po przebytym nowotworze w ostatnim czasie się zmienia. Coraz więcej jest badań i coraz więcej lekarzy mówi o tym, że kobiety, które uprawiają aktywność fizyczną po przebytym nowotworze mają mniejsze ryzyko nawrotów choroby. Na początku nigdy nie zachęcam do zajęć grupowych nie tylko ze względu na stopniowe przekraczanie barier, ale głównie ze względu na to, że kobieta, która nie ma piersi albo ma sztuczną pierś, która jest jeszcze ruchoma, może odczuwać dyskomfort podczas ćwiczeń w grupie. Dlatego na wstępie proponuję ćwiczenia indywidualne, podczas której staram się o miłą i intymną atmosferę, która ma budować bezpieczeństwo. Zauważyłam, że z biegiem czasu te kobiety same zaczynają szukać zajęć grupowych, powoli wychodzą z tej swojej zbudowanej bezpiecznej przestrzeni.

Wydaje mi się, że praca z kobietami po mastektomii bywa trudna ze względu na delikatność samego tematu i kobiecej psychiki. Z jakimi najtrudniejszymi przypadkami musiałaś się zmierzyć?

Temat jest bardzo trudny, bo każda kobieta jest inna. Ostatnio trafiła do mnie młoda dziewczyna w trakcie chemioterapii. To dla mnie samej było to trudne. Młoda kobieta, która ma głęboką depresję. W sytuacji, kiedy kobieta jest w trakcie chemioterapii, w dodatku czerwonej, nawet ćwiczenia nie wyglądają tak samo. Najczęściej kobiety, które do mnie przychodzą mają już zagojone rany po operacji, po konsultacji lekarskiej wiem, jakie ćwiczenia mogę z nimi wykonywać. To, co zawsze jest dla mnie największym wyzwaniem to psychika. Wydaje mi się, że w większości przypadków nie mam problemu, by otworzyć kogoś na budowanie relacji. Ale zdarzają się przypadki, które muszę konsultować z psychoterapeutą, a zdarza się, że zalecam swoim podopiecznym, by z porady psychoterapeuty skorzystały. Staram się przekonać te kobiety, że nowotwór to nie wyrok, ale małymi krokami – powoli, powoli do przodu możemy dojść do zdrowia. Chciałabym, żeby nowotwór piersi był dla nich jedynie czerwoną lampką, która zapala się na jakiś czas i która każe nam na chwilę wyhamować, zrobić coś inaczej. Cieszy mnie to, że z perspektywy czasu większość kobiet, które przeszły leczenie onkologiczne, mówią, że dobrze, że to się wydarzyło, bo dzięki chorobie w ich życiu zmieniło się wiele rzeczy, zmieniły swoje priorytety.

Twoje działania są ciągle dość nowatorskie. Leczenie kobiet po mastektomii poprzez ruch chyba ciągle nie jest wystarczająco powszechną metodą.

12 lat temu tak było. Sama czułam się wtedy jeszcze dość niepewnie, ale z biegiem czasu, kiedy zaczęłam się szkolić, bardzo dużo czytać na ten temat i budować praktykę, czuję, że naprawdę warto to robić. Bardzo często wymieniam się też doświadczeniem w grupie znajomych fizjoterapeutów, lekarzy, więc ta wymiana wiedzy jest bardzo naturalna. I tak wychodzi z tego naprawdę fajny trening. Pracujemy w ścisłej współpracy z lekarzem. To znaczy, kobieta, która do mnie trafia, nie przynosi badań. Nie jestem lekarzem, ale to właśnie od lekarza musi mieć zielone, że może ćwiczyć zdarza mi się także, że sama też rozmawiam z lekarzem i pytam o różne rzeczy, choć najczęściej proszę o to pacjentki. Cały czas się szkolę, a mówimy o 20 latach doświadczenia w branży, bardzo dużo czytam na ten temat i tak naprawdę dzisiaj już niewiele rzeczy jest w stanie mnie zaskoczyć. Choć zdarzają się klientki, które potrafią spędzić mi sen z powiek, najczęściej są psychologiczną zagadką i tu muszę rozwiązać problem z terapeutą.

Musimy też wiedzieć, że to nie jest tak, że chorujemy i to nie ma powiązania z naszymi emocjami. Wszystko ma powiązane z naszymi emocjami, więc jeśli ktoś choruje na chorobę tarczycy, kręgosłupa, to bardzo często bóle i ataki choroby są powiązane z nadmiernym stresem. Nie możemy naszego ciała traktować odrębnie. Ja jestem trenerem, lekarz też ma swój zakres obowiązków, ale tylko wspólnie możemy osiągnąć najlepsze efekty. Przede wszystkim zachęcam, by kobiety po prostu nie czekały w domu.

 

 

Back to top button
Skip to content