GospodarkaŻyrardów

Nielegalne wysypiska były, są i niestety będą

Stoimy u progu katastrofy klimatycznej – hasło to w ludzkiej świadomości zapisuje się za sprawą reklam, codziennych serwisów informacyjnych i akcji edukacyjnych. Ale to tylko hasło. Jak pokazuje praktyka mieszkańcy Żyrardowa nie tylko nie chcą lub nie potrafią segregować śmieci, ale zdarza im się ominąć postawiony na środku drogi kosz. Można by stwierdzić, że jeden porzucony na ulicy papier wysypiska nie czyni. Gorzej, gdy zamiast upuścić jeden odpad, wyrzucają wolno torby śmieci.

Od kilku miesięcy w Żyrardowie trwa akcja edukacyjna, mająca na celu zwiększanie świadomości mieszkańców nie tylko w kwestii zasad segregacji śmieci, ale również konsekwencji nie stosowania się do przyjętych norm. Kiedy względy ekologiczne nie przemawiają, możliwe, że przemówią liczby.

Opłata za odbiór jednego worka 120l to koszt 25 zł. Tylko w sierpniu miasto zebrało 365 worków z nielegalnych wysypisk śmieci. To budżet Żyrardowa kosztuje ponad 9 tys. zł za miesiąc nielegalnych odpadów. Rocznie z budżetu miasta odchodzi ponad 100 tys. zł na śmieci, do których nikt się nie przyznaje.

Rzeczywiście nielegalne wysypiska śmieci cały czas mamy w naszym mieście. To takie newralgiczne punkty, gdzie nie do końca mamy możliwość stałej kontroli, pomimo że mamy pomoc w naszym przedsiębiorstwie, więc sprzątanie tych terenów odbywa się na bieżąco. Bardzo trudno jest w tej chwili złapać osobę na gorącym uczynku. Chcąc zniwelować te wysypiska uruchamiamy możliwości straży miejskiej i policji, ale nadrzędnym celem jest zmiana stosunku mieszkańców do ochrony środowiska – mówi Dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Żyrardowa, Aneta Kalisiak-Ćwikowska.

Według informacji Urzędu Miasta najczęściej nielegalne wysypiska zlokalizowane są na obrzeżach miasta i w miejscach wypoczynku plenerowego. Mieszkańcy Żyrardowa często pozostawiają nieczystości na schodach Zalewu Żyrardowskiego i od strony tzw. „dzikiej plaży”, w tunelu wzdłuż ulicy 1 Maja, wzdłuż rzeki Pisia Gągolina, przy ul. Akacjowej, w okolicach Eko parku i lasku międzyborowskim.

Pojawiają się jednak głosy ze strony mieszkańców, że sytuacja podyktowana jest za mała liczbą ulicznych koszy na terenie miasta, zwłaszcza w okresie pandemii. Urzednicy zaprzeczają jakoby liczba koszy w tym czasie się zmniejszyła. Przeciwnie, podkreślają, że z każdą nową inwestycją związaną z modernizacją ulic lub skwerów zielonych, liczba koszy na śmieci wzrasta, a na prośbę mieszkańców kosze są dodatkowo dostawione. Jednak mimo stawiania koszy, mieszkańcom miasta często zdarza się zwyczajnie do nich nie trafić, co nie tylko wpływa na estetykę, ale też na budżet miasta.

Back to top button
Skip to content