Mam słabość do słowa CZUŁOŚĆ. Moim ulubionym miejscem była istniejąca do 2016 roku na Powiślu w Warszawie kawiarnia literacka CZUŁY BARBARZYŃCA – z legendarną, szkarłatną huśtawką pośrodku i pąsowym neonem na zewnątrz. Być może dlatego CZUŁOŚĆ automatycznie kojarzy mi się z kolorem czerwonym.
Nie oceniam książek po okładce, ale niedawno uświadomiłam sobie, że te z czerwonymi akcentami przyciągam najchętniej. W poprzednim felietonie pisałam o moim literackim numerze jeden. „Mapa i terytorium” Michela Houellebecqa. Okładka: czerwona.
Nie wymienię wszystkich tytułów, ale wystarczy jedno spojrzenie w stronę domowej biblioteczki, a na półkach pulsują krwiste i bordowe grzbiety: „Wszystkie kroniki wina” Marka Bieńczyka, „Nie ma” Mariusza Szczygła, „Wypiski ostatnie” Henryka Berezy, czy też „2666” Roberto Bolaño.
W „Mojej historii czytania” Alberto Manguel pisał: “W akcie czytania wytwarza się zażyły, fizyczny wręcz stosunek, w którym mają swój udział wszystkie zmysły: oczy podążające za słowami na stronie, uszy, w których echem rozlegają się dźwięki, nos wdychający znajomy zapach papieru, kleju, farby drukarskiej, kartonu lub skóry, dotyk szorstkiej lub gładkiej stronicy, miękkiej lub twardej oprawy, nawet smak, gdy czytelnik ślini palce, przewracając kartki (co wykorzystał morderca z “Imienia róży” Umberto Eco, by otruć swe ofiary)”.
Jeśli istnieje książka, która działa na wszystkie moje zmysły, jest nią bez wątpienia kolekcjonerskie wydanie „Imienia róży”, które w ubiegłym roku ukazało się nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc. Pierwsza powieść Umberto Eco z 1980 roku, która przyniosła mu sławę i stała się jednym z największych bestsellerów w historii literatury. Przetłumaczona na trzydzieści języków, doczekała się również adaptacji filmowej. A to luksusowe wydanie w przekładzie Adama Szymanowskiego jest obłędne! Idealny BOOKIET na prezent! Barwiony czerwienią brzeg książki, piękna oprawa, rysunki i notatki autora z dopiskami na marginesie, po prostu “palce lizać”! I ta przezroczysta obwoluta, na której widoczne są odciski palców. Czyje? Czytelnik się domyśli.
Kilka tygodni temu, przeglądając księgozbiór żyrardowskiej artystki Haliny Jastrzębskiej-Antczak (tak, uwielbiam sprawdzać co czytają inni), w moje ręce wpadł prawdziwy SKARB! „Serce” Edmonda De Amicisa w przekładzie Marii Konopnickiej, przedwojenne wydanie Gebethner i Wolff. Unikat. Ileż serc musiała poruszyć ta książka od 1933 roku! Czytałam tę dziecięcą powieść wiele lat temu i w ułamku sekundy przeniosłam się do tamtych emocji.
A jeśli o emocjach mowa, nie można w tym miejscu nie wspomnieć o niekwestionowanym hicie roku 2021: „Czuła przewodniczka” Natalii de Barbaro (Wydawnictwo Agora) to opowieść o kobiecej drodze do poznania samej siebie, pełnej intuicji i mądrości. Psycholożka od lat wraz z kobietami szuka odpowiedzi na pytania: „Kim tak naprawdę jestem? Czego chcę?”. Jung pisał: “Pierwsza połowa życia schodzi nam na tym, żeby zepchnąć różne swoje części do Cienia, a druga – na wyciąganiu ich z Cienia, bo bez nich czujemy się niepełni”. Ta książka pomaga nam wszystkie “części” odnaleźć, przytulić i w końcu zintegrować.
Prostą receptę na życie odnaleźć możemy również w książce „Sztuka czułości. Ksiądz Jan Kaczkowski o tym, co najważniejsze” autorstwa Joanny Podsadeckiej: „Bądź człowiekiem dla siebie i innych”. Człowiekiem przez duże „C”. Czułym, uważnym, wyrozumiałym, ciepłym, „wrażliwym na drugiego, choćby nie wiem jak był inny, choćby nie wiem jak był dziwny”.
A życie podsuwa nam szanse nieustannie, o czym przypomniał mi Francis Scott Fitzgerald w książce „Czuła jest noc”: „Zastanów się, jak mnie kochasz – szepnęła. – Nie proszę, żebyś mnie tak kochał zawsze, lecz żebyś zapamiętał. W głębi mnie zawsze gdzieś będzie ta istota, którą jestem dziś wieczorem”.
Zatem, jak w słynnym cytacie na oscarowym plakacie: “Wind in the hair! Lead in the pencil!” (film “Czułe słówka”, reż. James L. Brooks, 1983).
Od słynnej mowy noblowskiej Olgi Tokarczuk sprzed dwóch lat słowo CZUŁOŚĆ odmieniane jest przez wszystkie przypadki. I bardzo dobrze! „Czułość jest bowiem sztuką uosabiania, współodczuwania, a więc nieustannego odnajdowania podobieństw. (…) Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu. Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący, i od siebie współzależny. Literatura jest właśnie zbudowana na czułości wobec każdego innego od nas bytu. (Olga Tokarczuk, „Czuły Narrator”, Wydawnictwo Literackie, 2020).
Jako mama 5-latka codziennie staję się CZUŁYM NARRATOREM. Zapytałam synka, z czym kojarzy mu się słowo CZUŁOŚĆ. Odpowiedział: „Ze ślimakiem”. Uśmiechnęłam się i wzruszyłam. Od kilku lat bowiem na moim prywatnym profilu na Facebooku widnieje motto: „Czułki są od czucia”. I emotikon ślimaka.
Wszystkim Czytelnikom „Życia Powiatu Żyrardowskiego” życzę Świąt pełnych CZUŁOŚCI. Bez ości.
KLAUDIA APPEL – polonistka, dziennikarka, pasjonatka książek i propagatorka czytelnictwa.