KulturaLiteratura

Czterdziestka jak ta lala

Wiesław Myśliwski pisał: „Kiedy przekroczy się czterdziestkę, zaczyna się trochę wiedzieć”. Urodziłam się 18 września 1982 roku i myślę, że mistrz słowa miał rację.

Zapytałam znajomych o skojarzenia z rokiem 1982. Abstrahując od tego, że części z nich nie było jeszcze na świecie, wymienili: stan wojenny w Polsce („rozmowy kontrolowane”, długie kolejki, pustki w sklepach), Mundial w Hiszpanii (Polska zajęła trzecie miejsce, „Entliczek pentliczek, co zrobi Piechniczek”), „Wejście smoka” w kinach, premiera „Znachora”, Oscar dla filmu „Rydwany ognia”, pierwsze notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego, hity: „Autobiografia” (Perfect), „Jolka, Jolka” (Budka Suflera), „Przeżyj to sam” (Lombard), „Eye of the Tiger” (Survivor), „When the Smoke Is Going Down” (Scorpions), kultowy „Thriller” Michela Jacksona, do niedawna najlepiej sprzedający się album wszech czasów.

A co w literaturze? Gabriel García Márquez dostał Nagrodę Nobla za całokształt twórczości, za „Listę Schindlera” Thomas Keneally otrzymał Nagrodę Bookera, a Nagroda Pulitzera trafiła do Johna Updike’a za książkę „Królik jest bogaty” (beletrystyka) oraz Sylvii Plath za „Wiersze wybrane” (poezja). W Polsce natomiast w roku 1982 urodzili się m.in.: pisarka Marta Kisiel, recenzentka z „Kurzojadów” Olga Wróbel i pisarz Jakub Małecki.

Olgę Wróbel obserwuję i podziwiam od dawna. Kiedy pisze o książkach (sama jest autorką genialnych komiksów!) wierzę jej na słowo i sięgam po polecane tytuły. Podoba mi się, że w rozmowach z pisarzami kieruje się niesamowitym wyczuciem, te wywiady fruną jak wróbelki! Kobieta AUTENTYCZNA, szczera aż do bólu: „Bałam się czterdziestych urodzin – po rozwodzie moje życie zaczęło daleko odbiegać od trasy, która wydawała mi się zaplanowana co najmniej do emerytury. Jednak od trzech lat sumiennie uczęszczam na psychoterapię, która pomogła mi poukładać puzzle w głowie. Dzięki niej jako czterdziestolatka być może nadal nie wiem czego chcę, ale wiem bardzo dobrze, czego nie chcę – osobiście i zawodowo. I to jest ogromna zmiana”.

Plusy zbliżających się urodzin dostrzega również Marta Kisiel, pisarka i tłumaczka, autorka m.in. ukochanych przez czytelników cykli „Dożywocie” i „Małe Licho” oraz bestsellerowych komedii kryminalnych: „Lubię patrzeć na tę osławioną czterdziestkę jak na punkt, w którym przypisywana młodości otwartość i głód przeżyć spotykają się z życiowym doświadczeniem i spokojem, jaki z niego wypływa. Może dlatego, że upływający czas to mój największy sojusznik. Bądź co bądź odwala za mnie kawał niezłej roboty. Podsyła mi nowe perspektywy, role, kierunki, zmienia dynamikę relacji z innymi ludźmi, przestawia w mojej głowie klocki, które zdawały się tkwić pewnie na swoim miejscu, jedynym słusznym, a tu proszę – jednak da się je połączyć inaczej! Te momenty małego olśnienia, że gdzieś kryje się niesamowity potencjał, którego wcześniej nie dostrzegałam, punkt widzenia, który zmienia wszystko, co uważałam za pewne i przesądzone, są dla mnie bezcenne. Uwielbiam to. A najbardziej lubię tę pewność, która przyszła do mnie w pakiecie. Wiem, kim jestem, co jest dla mnie naprawdę ważne, a co nie ma żadnego znaczenia, o co chcę walczyć, a na co mogę machnąć ręką. I chyba najważniejsze – potrafię też wzruszyć ramionami i odpowiedzieć: „no i co w związku z tym?” albo „ale to naprawdę nie jest mój problem”. Jasne, zebrałam gdzieś po drodze sporo przykrych doświadczeń, straciłam też wiele złudzeń. Może i zawróciłam z kilku ścieżek, za to wydeptałam sobie nowe. Przyjmuję wszystko z dobrodziejstwem inwentarza. Nie muszę nikomu niczego udowadniać, nie muszę spełniać cudzych oczekiwań, więc pokazuję im radośnie wiadomy palec, po czym robię to, co JA uważam za ważne, ciekawe, warte zachodu. Mogę szukać historii, motywów, wątków, mogę zadawać pytania o rzeczy wielkie i malutkie, a potem cieszyć się szczerze, jeżeli ktoś postanowi mi w tej wędrówce towarzyszyć. No i, co tu kryć, mam coraz większą ochotę odpalić jakiś mały sabat”.

Podoba mi się! Jak również refleksja „przemycona” przez pisarza Jakuba Małeckiego (czy ktoś jeszcze nie zna „Dygotu”?) w książce „Przemytnik cudu”: „wychodzę z założenia, że w życiu trzeba robić to, co nam sprawia radość. Zbyt wielu ludzi robi rzeczy, których tak naprawdę nie lubi czy nawet nie znosi, mając wiecznie nadzieję, że nadejdą te lepsze czasy. Ale one często nie nadchodzą, prawda? Czy warto budować wielki dom przez pół życia, by mieszkać w nim rok, dwa? Gdzie jest sens w wykonywaniu pracy, której się nienawidzi, po to, bo może kiedyś, coś? Jaki wreszcie cel w udawaniu przez całe życie kogoś, kim się nie jest, byle tylko spodobać się otoczeniu? Ja czegoś takiego zupełnie nie rozumiem”.

Czytam jeden cytat i nagle przypominam sobie kolejny. Karl Ove Knausgård: „W wieku czterdziestu lat człowiek zaczynał rozumieć, że prawdziwe życie jest tutaj, w tej małości i codzienności, gotowe i ukształtowane, i że na zawsze takie pozostanie, jeśli się czegoś nie zmieni. Jeśli nie zrobi się ostatniego zwrotu”.

O! I tutaj zbliżam się do puenty swoich przemyśleń związanych ze „zmianą kodu na czwórkę z przodu”. Odkąd pamiętam, chcę zostać pisarką. Wszystkie moje dotychczasowe zajęcia związane były z LITERAMI. Redaktorka szkolnych gazet, autorka licealnych wierszy, czytająca zawsze i wszędzie, zwłaszcza w kawiarenkach na Gołębiej w Krakowie podczas studiowania polonistyki na UJ, kiedy pisałam pierwsze teksty do magazynu „Miasto Kobiet”, następnie dziennikarskie praktyki: PRASA (Gazeta Wyborcza), RADIO (RMF FM), TELEWIZJA (TVN), a później 10 lat pracy w najważniejszych stacjach TV z tworzeniem scenariuszy programów. Każda działalność łączyła się z czytaniem i pisaniem. Teraz również. Bez względu na to, czy szlifuję post na Facebooku, czy układam felieton do „Życia Powiatu Żyrardowskiego”, czy robię notatki na Literacki ŻYRANDOL, który mam przyjemność prowadzić – wszystkie aktywności postrzegam w kategorii ćwiczeń przed napisaniem KSIĄŻKI. Może to czas na wysypanie słów osobistych z czeluści laptopa i połączenie ich w CAŁOŚĆ? Może jest tak, jak pisał Jakub Ćwiek (pisarz, rocznik 1982): jestem już aniołem, tylko „skrzydła zostawiłam w przedpokoju?”.

AUTOR: KLAUDIA APPEL – dziennikarka, polonistka, pomysłodawczyni i prowadząca Literacki ŻYRANDOL w Żyrardowie.

Back to top button
Skip to content