Ważne!Żyrardów

Centrum Usług Społecznych – nowa jakość współpracy z mieszkańcami

Centrum Usług Społecznych (CUS) to nowa instytucja, która zastąpiła działania Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jednak sama zmiana nie polega jedynie na zmianie nazwy, ale przede wszystkim na zmianie świadomości i podejścia mieszkańców. O tym, czym jest CUS i jakie zadania będzie realizował, rozmawiamy z Jakubem Kamińskim, Organizatorem Społeczności Lokalnej.

Jaka jest idea Centrum Usług Społecznych i  jaka jest różnica między CUSem a MOPSem, z którego powstał?

Różnica właściwie jest zasadnicza. MOPS był utożsamiany (i słusznie) jedynie ze wsparciem dla osób potrzebujących, czyli osoby, które miały jakieś problemy życiowe, a potrzebowały wsparcia, udawały się do MOPSu. Tu ta pomoc była finansowa, psychologiczna, ale też np. asystentura rodzinna dla osób, które miały problemy w sprawach opiekuńczo – wychowawczych. Tymczasem CUS, jak mówi Prezydent, to „nowa jakość”, bo ma służyć wszystkim mieszkańcom. Program usług, który został  przygotowywany i aktualnie jest wdrażany, ma kreować usługi dla wszystkich mieszkańców, bez względu na to, na jakiej są sytuacji życiowej, czyli to grono mieszkańców się poszerza. Tu nie ma też kryteriów dochodowych, by można było skorzystać np. z porady logopedy czy dietetyka dziecięcego. To zasadnicza różnica, że CUS ma służyć wszystkim mieszkańcom. Takie hasło napisaliśmy nawet na Facebooku: „Z mieszkańcami dla mieszkańców”. Pakiet nowych usług, który już powstał, będzie startował od 2022 roku i od razu warto zaznaczyć, że one też nie zaspokoją wszystkich potrzeb, bo w tej chwili są finansowane z projektu unijnego, na które, dzięki staraniom Prezydenta Żyrardowa, udało się pozyskać dofinansowanie. Będą to usługi dla rodzin w pakiecie „Żyrardów dla rodziny”, gdzie właśnie będą usługi takie jak dietetyk, rehabilitacja, logopeda czy psycholog, a także biuro interwencyjne dla osób, które nagle znalazły się w trudnej sytuacji. Tu będzie można odbyć konsultację z prawnikiem, psychologiem i pedagogiem, którzy pomogą i pokierują, gdzie mieszkaniec może szukać wsparcia długofalowego. A drugi pakiet to „Żyrardów dla samodzielności” dedykowany osobom starszym, niesamodzielnym, niepełnosprawnym, gdzie jest szereg naprawdę fajnych działań, które w naszym przekonaniu mogą pomóc w codziennym życiu. Tu przykładem może być „taksówka dla seniora”, czyli osoba, która słabo się porusza, zostanie zawieziona do lekarza, na zakupy, do urzędu. Będzie też „złota rączka dla seniora”. Jeśli trzeba będzie wymienić kran, uszczelnić okno, wystarczy, że dana osoba kupi materiały, zadzwoni do nas i fachowiec przyjdzie do domu i wykona drobne prace naprawcze. Będzie też towarzysz osoby samotnej, co nazwaliśmy usługami wspierającymi i doradczymi. Chcemy to połączyć, ponieważ w wyniku przeprowadzonej przez nas diagnozy społecznej wynika, że nawet ta „taksówka dla seniora” nie będzie spełniać swojej roli, jeśli senior nie będzie w stanie do niej dojść. I tutaj będzie taki asystent i towarzysz życia, który będzie pomagał kilka razy w tygodniu w codziennych sprawach. Natomiast zupełną nowością są działania w środowisku lokalnym jak np. pedagogika ulicy. Specjalnie przeszkolone osoby będą wchodziły w podwórka i zbierały dzieci, które tam są. Chcemy postawić na to, by dotrzeć do dzieci, które nie korzystają z oferty domów kultury, ani innej komercyjnej oferty. Taki pedagog ulicy ma stworzyć dedykowaną ofertę kulturalną, pomagać dzieciakom rozwijać się społecznie. Na te usługi mamy już pieniądze z projektu unijnego.

Czy tylko tymi działaniami ma się zajmować CUS?

Nie, CUS ma się zajmować kreacją i koordynacją wszystkich usług społecznych w mieście. Taka jest idea. Czyli to jest nastawienie się na kontakt z aktywnymi mieszkańcami miasta, z którymi będziemy realizować różne pomysły, ale też diagnozować różne potrzeby, by przekuwać nasze działania na nowe projekty i nowe usługi. Oczywiście CUS będzie musiał też szukać możliwości finansowania, bo nie możemy liczyć jedynie na budżet miasta. Wiemy, że ten jest ograniczony w przeciwieństwie do niekończących się potrzeb społecznych. I tu też moja rola Organizatora Społeczności Lokalnej, by wykrzesać ze społeczności lokalnej potencjał do tego, by te nowe usługi się rozwijały. Nie wszystkie usługi muszą być profesjonalne, bo też wiele działań można zrealizować, dzięki zaangażowaniu i dobrym chęciom. Oczywiście można pozyskać pieniądze, choćby ze zbliżającej się nowej perspektywy unijnej, ale żeby zdobyć te pieniądze, trzeba znać potrzeby mieszkańców, które też należy odpowiednio uzasadnić. To jest właśnie zadanie CUSu – wychodzimy do ludzi, rozmawiamy o ich potrzebach i je analizujemy. Co więcej, będziemy też tych mieszkańców animować. Chodzi o to, żeby oni się też spotykali ze sobą, rozmawiali i między sobą szukali rozwiązań problemów. Nie ukrywam, że na działalność CUSu sam mam sporo pomysłów, jak choćby ostatnio tworzenie Miejskiego Inkubatora Innowacji Społecznych, miejsca, które łączyłoby ludzi z ciekawymi pomysłami i przekuwało to w  konkretne działania samorządu. Już sam CUS jest takim inkubatorem. Wyszliśmy już do kilku osób, które próbowały już w tym mieście robić coś podobnego do pedagogiki ulicy i zawiązała się świetna grupa. Już teraz Miasto ogłosiło konkurs i jedna z tych grup rozpisała wniosek na Szkołę Animatora Podwórkowego, czyli jeszcze zanim ruszył duży strumień funduszy na pedagogikę ulicy, my już zaczynamy pilotaże. Ale siłą takich działań jest to, że zebrała się grupka ludzi z poczuciem wspólnego celu i pasją. Nawiązaliśmy kontakt ze stowarzyszeniem z warszawskiej Pragi, którzy do nas przyjadą, przeszkolą nas i będą nas pilotować, bo oni mają w tym doświadczenie, a my chcemy się tego nauczyć. To są dla nas ciągle nowe tematy, więc musimy się też wspierać ekspertami z zewnątrz. Sam uważam, że największa siła jest we współpracy i łączeniu potencjałów poprzez budowę nowych kontaktów. I kiedy rozmawiamy z Prezydentem Miasta, jak wyobrażamy sobie CUS, to właśnie jako takie serce w zakresie bardzo szeroko rozumianych usług społecznych. Nawet jak się spojrzy na ustawę o CUSie, to tam jest aż 14 obszarów, którymi CUS może się zajmować. To nie jest tylko pomoc społeczna, ale edukacja, kultura, ochrona środowiska. Idea jest taka, że szerokim frontem mamy wyjść do mieszkańców, bo ma być dla wszystkich. Konsekwencją tego jest też ostatnie Forum, które odbyło się pod hasłem: „Aktywni mieszkańcy poszukiwani” jest konsekwencją działalności CUSu, bo też szukamy aktywnych mieszkańców do współpracy. W tym zakresie współpracujemy również z Federacją Działaj.MY, która wygrała w projekcie ze źródeł zewnętrznych „Aktywni obywatele” i będziemy realizować rozmaite inicjatywy, które mają stworzyć przestrzeń mieszkańcom do rozmowy i zaangażowania. Wydaje mi się, że jak nie ma przestrzeni, to rośnie roszczeniowość. A jeśli stworzymy przestrzeń do rozmowy i sprawczości w tym, co się dzieje w mieście, to tym samym chcemy powiedzieć, że to, co oni powiedzą, nie zostanie zbyte i zamiecione pod dywan, ale ktoś się nad tym pochyli. Nie możemy obiecać, że wszystkie pomysły zrealizujemy, bo pewnie nie na wszystko nam starczy funduszy, ale ten pomysł do nas trafi i nie zostanie zapomniany, a będziemy szukać sposobu na jego realizację… Jest to tzw. trzecia noga CUSu, czyli, powiedzmy, społeczna. Może niektórzy się na to uśmiechną i powiedzą, że nie da się nic zrobić społecznie, inni dopowiedzą, że zwłaszcza w tym mieście. Ja już to słyszę. Może jestem niepoprawnym optymistą, ale mam w sobie dużo samozaparcia. Obserwuję różne miejsca, gdzie jak mieszkańcy zaczynają się ze sobą spotykać, zaczynają rozmawiać, to wychodzą z tego super pomysły. A ze strony samorządu może iść za tym spora zachęta w różnej formie. Możemy zorganizować konkurs na upiększanie własnych podwórek, ale chcemy mówić mieszkańcom, że samorząd nie może dawać tylko pieniędzy. Same pieniądze nie wystarczą. Wiemy, że musimy wyjść do ludzi i po partnersku z nimi porozmawiać. Mamy świadomość tego, że to nie zadzieje się od razu. To są procesy, które muszą trwać. Ale jeśli znajdziemy jedną, dwie osoby, które w lokalnym środowisku są liderami, to wiemy, że ona nam pomoże. Ostatnio czytałem taką publikację, że taką osobę łatwo rozpoznać, bo kiedy wchodzisz na jakieś podwórko, gdzie pytasz, czy możemy coś wspólnie zrobić, to ludzie od razu mówią: „A rozmawiał Pan z Panią Kazią?”. I jak już trzy osoby tak odpowiedzą, to my wiemy, że z tą „Panią Kazią”, to my na pewno musimy porozmawiać. I taka Pani Kazia pójdzie do tych swoich sąsiadów i będzie takim ambasadorem, który może być iskrą do wprowadzenia zmian, np. do odmienienia ogródka przy drodze. Takie przykłady w Żyrardowie już były. W 2019 roku dwie zapalone społeczniczki weszły w jedno z podwórek, które nigdy nie było uważane za jedno z, nazwijmy to „bezpiecznych”. One przekonały tamtą społeczność, by zbudowali wspólnie plac zabaw dla dzieci. I to się udało. Ten projekt nie przetrwał za długo, a niestety takie procesy wymagają systematyczności i konsekwencji. Tylko wtedy można coś zmienić. Ale to pokazuje, że w Żyrardowie mamy to wsparcie społeczne. A ja wierzę, że sami mieszkańcy wzajemnie są w stanie poradzić sobie z wieloma potrzebami i problemami. Trzeba dać im tylko ten impuls do działania. No i trzeba ich traktować serio.

Sama lokalizacja CUSu również ma się zmienić. Czy to oznacza, że zmiana postrzegania dawnego MOPSu może zostać również osiągnięta poprzez zmianę przestrzeni?

To na pewno nie zadzieje się od razu. Sądzę, że zmiana lokalizacji i nazwy faktycznie może w tym pomóc. W tej chwili CUS ma bardzo trudne warunki. Ta siedziba jest bardzo mała. Nowa ma być miejscem otwartym. Będzie tam sala konferencyjna, która ma być otwarta na wszystkich mieszkańcom i służyć tym spotkaniom, o których mówiłem. Teraz nie ma jeszcze takiego miejsca. Oczywiście są miejskie lokale, z których korzystamy – Resursa, Centrum Kultury, ale to zawsze jest jednak miejsce, które ma wiele swoich aktywności. Chcemy zbudować miejsce, które byłoby inkubatorem pomysłów. Ono jest bardzo potrzebne. Będzie też więcej miejsca dla pracowników CUSu, dla wolontariuszy, których chcemy przyjmować. Teraz to ciągle jest utrudnione. Jednak tu warto wspomnieć, że czeka nas też sporo pracy nad samymi pracownikami ówczesnego MOPSu. Wielu z nich do tej pory pracuje w tych samych obszarach, w których pracowali. Staramy się im tłumaczyć ideę CUSu, że to coś nowego. Że to nie jest tyko zmiana nazwy i logo. Ciągle mamy jeszcze nieskompletowany zespół, więc prowadzimy rekrutację.

Ale też szukacie dyrektora…

Tak, szukamy dyrektora. Takiego lidera, który będzie z nami w tym duchu pracował. I to też nie jest łatwy proces. Nie możemy też się czarować, że wszystko to, o czym mówię, zadzieje się szybko, bo na wszystko potrzeba czasu. Obecnie ta zmiana nazwy i miejsca to pretekst do tego, byśmy mogli naprawdę się przyłożyć do tego, by faktycznie nie skończyło się jedynie na zmianie nazwy. My naprawdę chcemy się otwierać na mieszkańców. Przygotowałem coś, co nazywa się Plan Organizowania Społeczności Lokalnej. To w ogóle taka nowość w funkcjonowaniu działalności publicznych, gdzie zapisałem wiele różnych form wychodzenia do mieszkańców. Zaczniemy przygotowywać Strategię Rozwiązywania Problemów Społecznych i tez nie wyobrażamy sobie, żeby to zrobić bez mieszkańców. Bez punktu konsultacyjnego, np. o 8:00 rano przed szkołą, gdzie rodzice tłumnie odprowadzają swoje dzieci. Chcemy się dowiedzieć, jak mieszkańcy oceniają, jak im się żyje w tym mieście, jak oceniają daną szkołę, co możemy zmienić. Chcę, żebyśmy poszli na targowisko miejskie, do klubu seniora, gdzie będziemy rozmawiać o potrzebach osób starszych. Co ciekawe sam CUS to nie wszystko, co proponuje Prezydent. Powstaje Rada Seniorów. Mamy już uprawomocnioną uchwałę, więc przed nami jest wybór członków Rady i rozpoczęcie prac.

Czym będzie się zajmować Rada Seniorów?

Ma trzy funkcję: doradczą dla Prezydenta, konsultacyjną i najważniejszą – inicjatywną, czyli sama może zaproponować rozwiązania dla osób starszych. Świetnie by było, żeby Rada zrobiła też diagnozę, czyli żeby przedstawiciele poszli do swoich kolegów i zapytali, jak im się żyje w tym mieście, co można poprawić. To mogą być niewielkie rzeczy, jak choćby to, by w danym punkcie pojawiła się ławka, by osoba starsza mogła usiąść i odpocząć podczas spaceru po mieście. Ale może warto zrobić też akcję z tzw. Kopertą Życia, która zawiera wszystkie niezbędne informacje medyczne, jak przyjmowane leki, choroby przewlekłe, a które osoby samotne umieszczają w lodówce, aby służby medyczne w sytuacji zagrożenia życia wiedziały jak zareagować. Jest wiele inicjatyw i jak widać część z nich i tak już będzie realizowanych.

Planowana jest też Rada Młodzieżowa. Domyślam się, że będzie ona miała podobne zadania i kompetencje jak Rada Seniorów. Ciekawi mnie jednak, co chcecie uzyskać od tych młodych ludzi?

Wiedze o ich potrzebach. Chcemy dać im przestrzeń do działania, co dla nich będzie taką szkołą edukacji obywatelskiej. Chodzi też o to, że patrząc na ofertę domów kultury czy prywatnych instytucji i firm, które proponują zajęcia dla dzieci, to ta oferta kierowana jest do młodszych dzieci. Nawet są na to badania, że łatwiej jest aktywować dzieci niż młodzież. To już jest trudniejszy „klient”. Oni mają swoje oczekiwania, chcą być traktowani po partnersku, a nie podległości i podporządkowania. Chcemy dać im to upodmiotowienie. Te Rady mają dać świadomość tym grupom społecznym, że oni są dla nas ważni, ten ich głos jest ważny. Jest nawet cała teoria na ten temat. Z jednej strony mamy  tzw. demokrację przedstawicielską, czyli decydujemy  wrzucając kartkę do urny wyborczej i demokracja partycypacyjna, która mówi o tym, że mieszkańcy są zaangażowani non stop w dialog, planowanie i realizację działań publicznych. Świetnie by było, gdyby młodzież miała taki „Fundusz inicjatyw Młodzieżowych”. To mi się naprawdę marzy. Ja sam brałem udział w takiej inicjatywie wiele lat temu. To się wtedy nazywało „Wehikuł”. Chciałbym, żeby młodzi mieszkańcy Żyrardowa mieli tą sprawczość. Wiem, że to jest ważne. Zwłaszcza dla młodych ludzi.

Mieszkańcy Żyrardowa są gotowi na te zmiany?

Wydaje mi się, że jeszcze nie i z pewnością trzeba ich ośmielać. Przez wiele lat takie formy nie były praktykowane, więc potrzebujemy sporo czasu, by sami mieszkańcy uwierzyli, że takie działania naprawdę są realne. Ja widzę, że Prezydent bardzo chce tych zmian i sam zaczyna o tym głośno mówić, że jeśli mieszkańcy mu nie pomogą i się nie zaangażują, to on sam nie jest w stanie zmienić miasta. Prostym przykładem są tereny zielone. W ostatnim czasie mnóstwo skwerów zostało zrewitalizowanych, a, mówiąc delikatnie, nie wszyscy poczuwamy się do tego, by o nie dbać. Ciągle borykamy się z niszczeniem elewacji odnowionych budynków poprzez „malowidła”. To wszystko są sygnały, że mieszkańcy, no… część mieszkańców nie do końca czuje się współodpowiedzialna za wspólna przestrzeń. To chcemy zmieniać.

Gdzie będzie się mieścić CUS i kiedy zyska nowy budynek?

To budynek po dawnym internacie na ulicy Piaskowej. Będzie tam przeprowadzony remont. Mamy mieć do dyspozycji I piętro i część parteru. Ma być to miejsce przystosowane do osób z niepełnosprawnością. Ma być pięknie. Decyzją Prezydenta pieniądze na ten cel są już zabezpieczone, co dla nas jest dobrym sygnałem. W końcu będziemy mieć warunki godne XXI wieku. I choć przetarg jest ogłoszony, wykonawca nie jest jeszcze wybrany, ale ja słyszałem o takich terminach „na przeprowadzkę” jak maj przyszłego roku.

To dość szybko…

Tak, choć wiemy, że wszystko to zależy od rynku i od wykonawcy oraz od tego, jak wykonawca poradzi sobie z postawionym zadaniem.

Wracając jednak do budynku i działalności CUSu. W tym budynku mają powstać mieszkania treningowe, dla rodzin, które mają problemy…

To tzw. mieszkania chronione. To pomysł na etapie koncepcji i poszukiwania źródeł finansowania. To z pewnością bardzo potrzebna rzecz. Co ciekawe z nich mogą korzystać różne osoby, bo to właśnie zależy od charakteru tego miejsca. To właśnie do takich mieszkań mogą trafić ofiary przemocy, które w trybie natychmiastowym muszą się ewakuować z miejsca zamieszkania. Wtedy to są takie mieszkania interwencyjne. Mogą też służyć jako mieszkania treningowe dla osób, które się usamodzielniają. A jest to ważne, bo mamy bardzo dużo dzieci w pieczy zastępczej. Tam właśnie te dzieci mogą przez jakiś czas zamieszkać i pod okiem trenerów, instruktorów mogą się usamodzielniać i po prostu uczyć się samodzielnego życia. Podobnie osoby z niepełnosprawnością, które chcą się usamodzielniać. Wiem, że takie miejsce ma powstać właśnie niedaleko CUSu. Potrzeb z pewnością jest o wiele więcej niż możliwości.

Słyszałam, że to może być również miejsce dla rodzin z problemami, które muszą nauczyć się radzenia z wychowaniem, a często z opieką nad dziećmi.

Takie osoby już teraz mogą się do nas zgłosić. Od tego są asystenci rodziny. Czasem te problemy wynikają nie z braku umiejętności zajmowania się dziećmi, ale z indywidualnych problemów dorosłych. To może być napięta relacja między partnerami, ale też nałogi. W programie usług będzie też wsparcie psychologiczne dla rodzin właśnie. To właśnie wyszło w diagnozie, że brakuje wsparcia w umiejętnościach wychowawczych i komunikacji w rodzinie. Mamy trudną rzeczywistość, w której ludzie tracą pracę, dotykają ich choroby i uzależnienia. Tu trzeba jak najwięcej tego wsparcia, ale też pozytywnego. Takiej profilaktyki, więc my w tym poradnictwie wpisaliśmy również warsztaty umiejętności wychowawczych. Czyli takie narzędzia, które złączą ludzi, którzy mają wspólne problemy. I pod okiem eksperta lub koordynatora ci ludzie będą też sobie wzajemnie pomagać i wzajemnie uczyć się rozwiązywania problemów. To taka trochę samopomoc społeczna. I to może wydawać się proste, ale tych rzeczy wcześniej nie było w Żyrardowie albo funkcjonowały w bardzo ograniczonym zakresie. My współpracujemy z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i wiemy, że ten problem w Żyrardowie, w ogóle w całym powiecie jest ogromny. Wiemy, że trzeba pracować z rodziną i chcemy postawić właśnie na takie działania. Na pewno bardzo duży strumień finansowy pójdzie właśnie na taką pomoc. A jeszcze raz podkreślę, że asystenci rodziny również działają. Trzeba się zgłaszać i nauczyć się prosić o pomoc.

A czy jest wystarczająca liczba takich asystentów rodziny i pracowników środowiskowych, którzy wychodzą do tych rodzin i sprawdzają ich sytuację?

Nie mamy w pełni obsadzonych kadr tego nowego tworu, jakim jest CUS, ale widoczne były braki również w MOPSie, więc też w tym obszarze, który automatycznie przeszedł do CUSu. Natomiast asystenci rodziny pracują. Wydaje mi się, że ciągle mamy problem z tym, że ludzie, którzy mają problem nie mówią o tym i nie zgłaszają się po pomoc.

Może to kwestia wstydu…

Na pewno też. Wydaje mi się, że ludzie jeszcze boją się, że zgłaszając się o tą pomoc zostaną wciągnięci na jakąś czarną listę, która będzie generować większe problemy. Wiem, że musimy to zmieniać. Już za chwilę ogłosimy wstępne nabory do tych usług. I zachęcam do tego, żeby się zgłaszać, bo mamy możliwości, żeby wiele z tych problemów społecznych rozwiązać. Na pewno stoimy przed długofalowym procesem zmiany świadomości mieszkańców, ale też pracowników CUSu. Założeniem jest, że jeszcze bardziej wychodzimy do ludzi i jeszcze bardziej poznajemy problemy rodzin. Z pewnością pandemią nam się nie przysłużyła. Wszyscy siedzieliśmy w domach, więc nawet drzwi do współpracy, które były już otwarte, musimy otwierać na nowo. Ale na pewno będziemy próbować to robić.

A jeśli mielibyśmy powiedzieć o największych problemach mieszkańców Żyrardowa?

Jeśli chodzi o rodziny, to na pewno ten brak wsparcia w wychowaniu dzieci. Chyba każdy rodzic widzi, jak buduje nam się rzeczywistość i że ona jest utkana z potencjalnych problemów wychowawczych.

Wydaje mi się, że każdy rodzic przypuszcza, że może mieć problemy wychowawcze. Chyba nie istnieje rodzic, który by dziś powiedział, że jest wszystko dobrze, a rodzicielstwo to pasmo sukcesów.

Tak, to chyba jest też związane z tym, jak bardzo zmienia się nasza rzeczywistość – cyfryzacja, smartfonizacją.

Ale też zwiększającą się świadomością rodziców w zasadach wychowania dzieci. Czasem nadmiar wiedzy i wszechobecne poradniki mogą stać się paradoksalnie przekleństwem rodzica.

Tak, to jest takie nowe zjawisko. Dobrze, jak świadomość rodzica rośnie, ale też nie możemy popadać w psychozę. To tez pokazuje ta diagnoza, że z jednej strony mamy problemy z rozwijającą się technologią, co u starszych dzieci przejawia się w stany lękowe i depresyjne, co wzmogła znowu tylko pandemia i czas nauki zdalnej.

To taki ogólnopolski problem…

Dzieci nie tylko potrzebują wsparcia w edukacji, ale też w tym rozwoju społecznym. A to, co niesie za sobą internet na pewno dziś jest dużym wyzwaniem dla rodziców. W ogóle przekonanie dzieci do nauki jest dziś wyzwaniem. Widać tez bardzo duży konsumpcjonizm i postawę roszczeniową. Dziś dzieciom się wszystko należy bez większego wysiłku lub wręcz żadnego. Oczywiście to kiedyś też było, ale ta łatwość przenoszenia różnych wzorców tych dobrych i złych w skali globalnej powoduje, że to wszystko narasta. Tu tez problemem są ambicje rodziców. I nawet mając świadomość tego, że każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka, ale czasem ta ambicja jest zbyt duża. Tu też trzeba popracować z rodzicami i trochę spuścić tej pary z siebie. Mam wrażenie, że też ze zdwojoną siła dorosłych dziś też dotyka ta konieczność łączenia coraz bardziej wymagającej pracy zawodowej z rosnącymi wyzwaniami w rodzicielstwie. To na pewno też jest problem. Kolejnym stosunkowo zjawiskiem jest otyłość u dzieci. To powoduje też dysfunkcje u dzieci. I tu znów kłaniają się nam się konsole, komputery i smartfony. Te wyzwania również są niesamowicie ważne.

A z perspektywy seniorów?

Nieustannie dostęp do specjalistów. To widać jest w wielu badaniach. To także dostęp do rehabilitacji. Te problemy ogólnopolskie przekładają się na te nasze małe, lokalne społeczności.

Pytaniem jest, czy skoro nie ma ogólnego rozwiązania tego problemu na poziomie krajowym, czy my lokalnie możemy dać sobie z nimi radę.

Nie wiem, czy sobie poradzimy, na pewno możemy spróbować. Każdy samorząd kreuje swoją politykę lokalną i ma narzędzia do tego, żeby zajmować się różnymi tematami. Jeśli powstanie w mieście tzw. polityka senioralna, która usprawni działania samorządu w problematyce osób starszych, w ślad za tym mogą iść programy i my możemy sięgać po środki zewnętrzne, by próbować przynajmniej część tych problemów rozwiązać. My już z tego korzystamy. Dziś CUS, a wcześniej MOPS korzystał z Funduszu Solidarnościowego. Piszemy kolejne wnioski, by większą liczbę osób móc tym programem objąć. Tam właśnie jest też opieka wytchnieniowa dla opiekunów osób niepełnosprawnych i asystent osoby niepełnosprawnej, więc jakiś fragmencik tych trudności uda nam się zagospodarować. Oczywiście znowu te środki nie będą wystarczające, by wszystkim pomóc. Dziś jednak wychodzimy z założenia, że każde źródło finansowania jest dla nas na wagę złota, bo rozwiązuje konkretne problemy. Dlatego piszemy te wnioski i staramy się o kolejne dofinansowania. To ogromna wartość, że w Żyrardowie Prezydent zauważa te potrzeby społeczne. Ciągle w Polsce jest wiele samorządów, które skupiają się jedynie na nowych drogach, latarniach i innych inwestycjach, które są namacalne. Ale rozwiązywanie problemów społecznych, moim zdaniem, jest najlepszą inwestycją, choć wymagającą najwięcej czasu, bo jeszcze raz powtórzę – to wieloletni i bardzo trudny proces.

Back to top button
Skip to content